Mimo, że współczesność przyzwyczaiła nas do różnego rodzaju innowacji technologicznych, to wygląda na to, że Hoverboard’y i tak nie cieszą się zaufaniem. Dowodem w tej odważnej tezie mogą być reakcje ludzi, którzy widzieli mnie, jak poruszam się na takim urządzeniu. Wielu z nich sugerowało nawet, żebym uważał, bo łatwo się na tym przewrócić. Cały czas mowa oczywiście o Archos Hoverboard XL, który w tym tekście jest po prostu głównym bohaterem. Jeśli chcecie wiedzieć na jego temat więcej to zapraszam do dalszej części tekstu.

Urządzenie przybyło do mnie w dużym opakowaniu, na którego zewnętrznej stronie znajduje się wiele informacji o produkcie. Wiadomo, jednak że niewielu ludzi je czyta zatem jeśli naprawdę chcemy się czegoś dowiedzieć w kontekście tego sprzętu, to najlepiej będzie po prostu na nim stanąć. Warto zatem zajrzeć do tego, co znajduje się wewnątrz opakowania, które pod względem zawartości nie jest wybitnie urodzajne. Znaleźć w nim można zaledwie ładowarkę sieciową, dokumentację i bohatera tego tekst – Archos Hoverboard XL.

Wygląd urządzenia i wrażenia wizualne

Hoverboard XL jest pojazdem, którego za sprawą rozmiarów nie da się przeoczyć. Jego obudowa stworzona została z plastiku, który nie posiada żadnej wizualnej faktury i zauważalnie się błyszczy. Po bokach obudowy producent umieścił dwa koła o średnicy 10 cali, na które założono opony pompowane powietrzem. Rozwiązanie to ma swoje wady i zalety, jednakże o nich opowiem wam później. Oprócz samych kół, do dyspozycji mamy tutaj także elementy, na których stoimy podczas jazdy, gdzie swoją drogą Archos umieścił antypoślizgowe wycieraczki.

Pomiędzy tymi elementami znajduje się natomiast ekran, gdzie wyświetlają się między innymi informacje o stanie baterii. Spodnia część obudowy nie wyróżnia się zbyt wieloma nowościami, aczkolwiek nie można też powiedzieć, że nic tam nie ma. Przede wszystkim zlokalizowano tam głośnik, z którym można się połączyć za pomocą Bluetooth, przycisk włączający oraz gniazdo na kabel ładujący. Na krawędziach sprzętu za to znaleźć można niebieskie podświetlenie dodające uroku i bezpieczeństwa urządzeniu.

Pierwsze kroki i wrażenia

Nie ukrywajmy, Hoverboard XL nie jest pierwszym tego typu sprzętem, który recenzuję. I choć od poprzedniej recenzji minęło kilka miesięcy to ja nadal nie rozumiem, dlaczego ludzie narzekają na brak stabilności wśród tych urządzeń. Egzemplarz, który otrzymałem do kilkutygodniowej zabawy, zachowywał się całkiem intuicyjnie i łatwo było się do niego przyzwyczaić. W głównej mierze zachowanie Archos Hoverboard XL uzależnione było od moich reakcji. Wystarczyło, że pochyliłem się do przodu, a pojazd zaczął jechać w wiadomym kierunku, a gdy pochyliłem się do tyłu to jechał w tył.

W teorii nieco bardziej skomplikowaną sprawą może być sztuka skręcania, ale w praktyce jest zupełnie inaczej. Wszystko, dlatego że to, co wydaje się trudne – po kilku próbach jazdy staje się zupełnie proste i intuicyjne w obsłudze. Żeby skręcić w miejscu w prawo trzeba lewą stopę pochylić lekko do tyłu, a prawą do przodu. Przy odpowiedniej koordynacji ruchów proces ten powinien wyglądać majestatycznie. Tak samo odbywać się to powinno, przy skręcaniu w lewo – wtedy to prawa stopa powinna być pochylona w tył, a lewa w przód.

Pierwsze wrażenia związane z tym urządzeniem są całkiem pozytywne, a jednym z elementów, które przyczyniają się do tej opinii są pompowane koła. Bądź, co bądź zapewniają one lepszą amortyzację w trakcie jazdy w związku z czym zalety używania takiego urządzenia są bardziej wyeksponowane. Oznacza to oczywiście, że takie zastosowanie jest pozytywne, ale ma też swoje złe strony. Za jedną z tych złych uznać można możliwość łatwego przebicia opony i trudność w samodzielnym zaklejeniu dziury.

Hoverboard XL od Archos kontra różnego rodzaju nawierzchnie

W zasadzie nie ma różnicy wynikającej z jazdy po różnego rodzaju nawierzchniach na tym urządzeniu. Sprzęt dzięki swoim rozmiarom radzi sobie całkiem nieźle zarówno na chodniku, asfalcie, trawie, a nawet na piasku. Jedyne, na co trzeba uważać to wyboiste dziury w nawierzchni lub przerwy pomiędzy kostkami, albo nawet kępy trawy. W trakcie testów udało mi się kilka razy przekonać o tym, jak boli chwila nieuwagi w trakcie jazdy po łące. Na szczęście stosunkowo miękki teren sprawiał, że los traktował mnie pobłażliwie, zatem zanim stało mi się coś poważniejszego – nauczyłem się dystansować swój głód adrenaliny.

Hoverboard XL jest zupełnie inny niż poprzedni model, który testowałem i rzeczywiście można nim wjechać wszędzie. Mam na podwórku kilka miejsc, gdzie jest dużo grząskiego piasku i szczerze mówiąc myślałem, że się w nim zakopię. Odpowiednie wyczucie nacisku pozwoliło mi jednak przebrnąć przez tę nawierzchnię bez żadnej trudności. Można zatem śmiało rzec, że recenzowany sprzęt ma w sobie charakter pojazdu terenowego, którym można jeździć w różnych warunkach.

Ogólne wrażenia wynikające z kilku tygodni testów

Kiedy już nauczycie się jeździć na takim sprzęcie to pojawia się niepohamowana pokusa, żeby jeździć nieco szybciej. Hoverboard XL od Archos pozwala rozwinąć prędkość około 13 kilometrów na godzinę i ma przy tym zasięg 15 kilometrów. W przypadku pierwszej właściwości mogę powiedzieć, że urządzenie kilka razy mnie rozczarowało. Mimo tego, że obie opony miały takie samo ciśnienie i tyle samo napompowanego powietrza to pojawiała się ryzykowna sytuacja, gdzie sprzęt ściągał mnie do boku. W przypadku szybkiej jazdy może być to mało satysfakcjonujące uczucie, zwłaszcza że te nietypowe zachowania zdarzały się spontanicznie. Bardzo możliwe jednak, że wada ta nie ma miejsca we wszystkich egzemplarzach, a mój był po prostu intensywnie używany także przez innych testerów. Nie oszukujmy się, sprzęt który otrzymałem nie jest nowy.

Bardziej pozytywne oblicze w tym przypadku ma zasięg urządzenia, czyli te specyfikacyjne 15 kilometrów. Pamiętam, że nigdy nie porywałem się na taki dystans, ponieważ moja podróż trwałaby godzinami, ale w trakcie bezcelowej jazdy po mieście raz udało mi się pokonać około 8 kilometrów i sprzęt jeździł stosunkowo dobrze. Oczywiście długość działania na jednym naładowaniu baterii ma ścisły związek z tym, gdzie jeździmy na hoverboardzie. Mówię tak, ponieważ jazda pod górkę wymaga nieco większej ilości energii niż np. zjeżdżanie z niej. Takie rzeczy należy brać pod uwagę żeby nie mieć pretensji do świata, gdy po 5 kilometrach jazdy pod wzniesienie sprzęt odmówi posłuszeństwa.

I skoro jesteśmy już przy posłuszeństwie to warto wspomnieć co się dzieje, gdy bateria traci energię. Generalnie użytkownik ostrzegany jest pikającym sygnałem dźwiękowym o tym, że powinien zejść ze sprzętu i ponieść go na swoich barkach. Nie zastosowanie się do tej wskazówki może zaskutkować spontanicznym lotem na twarz, gdyż w krytycznym momencie sprzęt się po prostu wyłącza. Żeby zobaczyć, czy pikanie oznacza rozładowaną baterię, należy spojrzeć także na ekranik, gdyż powinna się tam wyświetlać czerwona ikona baterii. Taki widok powinien być wystarczającym argumentem za tym, żeby już na sprzęcie nie jeździć, a podłączyć go do prądu. Reasumując wszystkie doświadczenia, których padłem ofiarą w trakcie okresu testowego – mogę powiedzieć, że poza wszystkim, co wyżej uiściłem; sprzęt zachowuje się stabilnie, instynktownie, jest łatwe w obsłudze, a jazda na nim czasami bywa frajdą.

Głośnik Bluetooth w Hoverboardzie, WTF?

Właśnie takie pytanie zadałem sobie jeszcze przed testami tego urządzenia. Znajomy PR-wiec polecił mi tę funkcjonalność, jako jedną z bardziej zabawnych. Zaufałem jego zdaniu w tej kwestii i postanowiłem, że będzie to jeden z kluczowych punktów recenzji. Wbudowany na spodniej części głośnik nie ma wybitnych parametrów i traktowałbym ten element bardziej jako dodatek do jeździka, którym de facto rzeczywiście jest. Możliwość połączenia się z głośnikiem następuje zaraz po uruchomieniu Hoverboard’a. Oczywiście parowania dokonujemy przy pomocą modułu Bluetooth w naszym telefonie odnajdując sieć z oryginalną nazwą – “Bluetooth”.

Po uzyskaniu połączenia wbudowany głośnik powinien wydać charakterystyczny odgłos, który potwierdzi, że proces przebiegł pomyślnie. Od tego momentu można wykorzystywać opcję głośnika na szereg różnego rodzaju kreatywnych sposobów. Hitem w moim wykonaniu było odpalenie charakterystycznego soundtracku z Gwiezdnych Wojen i wjazd do sklepu – mina kasjerek bezcenna. Innym hitem było odpalenie “Rydwanów Ognia” i jazda żółwim tempem. W gruncie rzeczy na tej materii ograniczać was będzie jedynie kreatywność. Przyznać jednak muszę, że głośność urządzenia jest wystarczająca, aczkolwiek inne cechy głośnika są co najmniej do kitu. Weźcie jednak pod uwagę to, że głośnik jest tutaj jedynie dodatkiem, a głównym zastosowaniem jest oczywiście pełna adrenaliny jazda.

Podsumowanie

Nie ufajcie przechodniom, bo pomimo tego, że hoverboard’y wyglądają na niestabilne to stabilności mają stosunkowo dużo. Oczywiście wszystko zależy także od użytkowników tego sprzętu, bo czasami mam wrażenie, że poruszają się na nich ludzie o znikomym stopniu odpowiedzialności. Hoverboard XL marki Archos pozwoli wam przemieszczać się po różnego rodzaju nawierzchniach, bez problemu wjedziecie nim na piasek, trawę, chodnik, czy nawet asfalt. Niewątpliwą zaletą jest tutaj fakt, że poruszając się na tym sprzęcie na pewno się nie zmęczycie, zwłaszcza brnąc pod wzniesienie. Można tym sprzętem wjechać do sklepu, zrobić zakupy i wyjechać z niego bez konieczności przebierania nogami. Bardzo spodobał mi się także wbudowany głośnik, który co prawda nie jest wybitnym jakościowo elementem, ale nadrabia głośnością.

WARTO PRZECZYTAĆ:

Recenzja Hammer Iron V Młot wśród telefonów – Recenzja Hammer Iron V
Mało jest telefonów, które można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Szczególnie w dobie smartfonów, gdy właściwie każdy z nich wygląda tak samo. Jest jednak pewna
test TP-Link Archer AX53 Szukasz routera do domu? Sprawdź nasz test TP-Link Archer AX53
Wybranie routera do domu bywa nie lada wyzwaniem. Niewiele osób wie, czy sprzęt będzie odpowiadał ich potrzebom i na co w ogóle zwracać uwagę, żeby
Witamy na 8. turnieju zelaznej piesci Recenzja Tekken 8 Recenzja Tekken 8 – witamy na 8 turnieju żelaznej pięści!
Znane powiedzenie mówi, że “jeśli coś nie jest zepsute, nie staraj się tego naprawić”. To świetne podsumowuje moje podejście do bijatyk, które zawsze sprawiają wrażenie,
Udostępnij

Administrator

Nasza redakcja składa się z zapalonych pasjonatów gamingu i technologii. Każdy ma swoją niszę, dzięki czemu razem możemy zaproponować Wam szeroki przekrój eksperckich materiałów. Dzielimy się najświeższymi wiadomościami, recenzjami i poradami, aby nasi czytelnicy byli na bieżąco z tym, co najważniejsze w świecie techu i gier.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *