Wyglądają jak gadżet, który swobodnie mógłby nosić złoczyńca z uniwersum Batmana. Ale Dyson Zone to nie fikcja ani żart na Prima Aprilis, a prawdziwe słuchawki bezprzewodowe ze zintegrowanym oczyszczaczem powietrza.
Zone to słuchawki premium od producenta odkurzaczy
Gdyby wieści o Dyson Zone gruchnęły kilka dni wcześniej, z góry założylibyśmy, że to całkiem udany dowcip prima aprilisowy. Już sam ich wygląd może wzbudzać kontrowersje, nie mówiąc chociażby o fakcie, że tworzy je firma najlepiej znana z… bezprzewodowych odkurzaczy.
Wygląda jednak na to, że Zone to faktycznie produkt z krwi i kości, który trafi na półki sklepowe (aczkolwiek ciężko powiedzieć, czy nie tylko wirtualne) już niedługo. Producent zapowiada premierę na jesień 2022 roku.
Jeśli ktoś uważnie śledził poczynania Dysona, to pewnie nie jest szczególnie zaskoczony. O połączeniu słuchawek bezprzewodowych z oczyszczaczem powietrza słyszeliśmy już w 2018 roku, a w 2020 firma próbowała opatentować ten koncept. Jednak pewnie wielu zakładało, że to projekt, który nigdy nie zostanie ukończony.
Jak widać już po zdjęciach, Dyson Zone to słuchawki nauszne ze zintegrowanym modułem filtrującym nachodzącym na usta i nos (uwaga – nie jest to maska, czyli nos i usta nie są zakrywane, moduł znajduje się przed nimi). Słuchawki mają być wyposażone w funkcję aktywnej redukcji szumu.
Zdaniem producenta są odpowiedzią na miejskie problemy z zanieczyszczeniem powietrza, a także wysokim poziomem hałasu. Cena nie została podana, ale można się spodziewać, że słuchawki nie będą należały do tanich.
Skuteczność oczyszczania powietrza testowano na oddychającym manekinie Franku (imię pochodzi od… Frankensteina), wyposażonym w mechaniczne płuca. Wygląda to dość kuriozalnie.
Dyson obiecuje filtrację elektrostatyczną skuteczną w 99%
Dyson wskazuje, że wykorzystana w urządzeniu filtracja elektrostatyczna wyłapuje 99% zanieczyszczeń o wielkości nawet 0,1 mikrona. Chodzi tu między innymi o kurz, pyłki i różnego rodzaju bakterie.
Wykorzystany w Zone filtr węglowy jest wzbogacony w potas i w zamierzeniu ma skutecznie wychwytywać gazy typowe dla przestrzeni miejskiej, takie jak NO2 (dwutlenek azotu), SO2 (dwutlenek siarki) i O3 (ozon).
Jak to działa w praktyce? Zanieczyszczone powietrze jest wciągane do urządzenia i oczyszczane. Następnie specjalny bezdotykowy wizjer nawiewny kieruje dwa strumienie oczyszczonego powietrza do nosa i ust. Sprzęt jest rzekomo zaprojektowany tak, aby działał skutecznie na zewnątrz, w tym również przy bocznym wietrze.
To tyle, jeśli chodzi o kwestię oczyszczania powietrzna, natomiast nie można zapominać, że składają się na niego również słuchawki. Dyson obiecuje zaawansowaną aktywną redukcję szumów, a także wysokiej jakości neodymowy system elektroakustyczny, które razem mają zapewnić jak najlepsze doświadczenie dla użytkownika.
Do wyboru będą trzy poziomy redukcji: izolacja, rozmowa i tryb transparentny. Nie podano jeszcze żadnych dokładnych informacji na temat np. pojemności baterii i deklarowanego czasu pracy na jednym naładowaniu.
Nad Dyson Zone pracowano aż 6 lat. Czy będzie to hit, czy ciekawostka dla ekscentryków, która nie spotka się z szerszym zainteresowaniem? Tylko czas pokaże. Dajcie znać, co myślicie!
WARTO PRZECZYTAĆ: