Macie dość pogryzień przez komary? To świetnie się składa, ponieważ właśnie na rynku pojawiło się urządzenie, które może stanowić rozwiązanie tego jednak uciążliwego problemu. Czy Heat it na komary i inne ugryzienia to faktycznie urządzenie, na jakie czekaliśmy? Sprawdźmy!
Czym jest Heat it?
Myślę, że to jest najważniejsza kwestia, od której trzeba zacząć: czym jest Heat it? Widząc malutki “breloczek” na USB łatwo dojść do błędnych wniosków. Osobiście myślałem, że ma to być kolejne “magiczne” urządzenie, które wydając dźwięk o odpowiedniej częstotliwości, ma odganiać komary. Chyba każdy miał z takim styczność w pewnym momencie swojego życia i każdy potwierdzi, że ze świecą szukać takiego, które by faktycznie działało.
Heat it podchodzi do tematu inaczej. Działa po fakcie, czyli już po ugryzieniu – podobnie do popularnych maści, aczkolwiek sam nie stosuje żadnych leków ani dodatkowej chemii, czym już na start pokazuje się od lepszej strony. Zasada działania Heat it jest prosta – po przyłożeniu do ugryzienia urządzenie podgrzewa to miejsce do konkretnej temperatury, która łagodzi efekty ukąszenia.
Jak działa Heat it?
Heat it to certyfikowane urządzenie medyczne przeznaczone łagodzeniu objawów ugryzień owadów za pomocą metody hipertermii miejscowej. W teorii łagodzi ugryzienia komarów, os, pszczół, much końskich i muszek. W przypadku naszych testów skupiliśmy się na komarach, gdyż mamy ich pod dostatkiem. Po prostu były pod ręką. W przypadku komarów nie jest wymagane żadne inne działanie, jednak warto pamiętać, że wg producenta w przypadku os i pszczół trzeba najpierw wyjąć żądło.
Obsługa Heat it jest wyjątkowo prosta. Zaczynamy od ściągnięcia aplikacji na smartfona. Gdy jest już zainstalowana, podłączamy “breloczek” do portu USB-C w smartfonie. Wtedy w aplikacji wybieramy odpowiednią temperaturę i przykładamy breloczek do ugryzienia. Aplikacja ciepła w tym konkretnym miejscu wywołuje w naszym organizmie reakcję zmniejszającą fizyczny dyskomfort powstały w wyniku ugryzienia.
Warto pamiętać, że działanie urządzenia jest ściśle powiązane z delikatnym uczuciem bólu w związku z tym, że przykładacie nagrzane urządzenie do skóry. Heat it nagrzewa się do dokładnie 51 stopni Celsjusza, co jest wymagane do wywołania pożądanego efektu. Dla przyzwyczajenia można zacząć od ustawień dedykowanych dzieciom. Jeśli powoduje to większy ból, należy przerwać leczenie i skonsultować się z lekarzem.
Działanie Heat it w praktyce
Heat it stosuje prawdziwie nowoczesne rozwiązania, które ułatwiają życie. Wcześniejsze porównanie do “breloczka” nie bierze się znikąd. Urządzenie faktycznie można po prostu przypiąć do kluczy i mieć zawsze ze sobą. Pobór prądu z telefonu oznacza, że praktycznie zawsze jest gotowy do działania. W dodatku producent zapewnia, że jedno ładowanie wystarczy nawet na 1000 użyć. To sprawia, że nie ma wielkiego wpływu na baterię w telefonie, co mogłoby być problemem podczas wyjazdów na biwak, gdzie faktycznie urządzenie może być mocno przydatne.
Pewnym minusem dla wielu osób może być fakt, że w aplikacji nie ma języka polskiego. Do jej obsługi wymagana jest znajomość angielskiego lub niemieckiego (producent Heat it to niemiecka firma). Dla ułatwienia do urządzenia jest dołączana drukowana instrukcja w kilku językach, w tym po polsku. Innym minusem jest fakt, że urządzenia wymaga do działania złącza USB-C, co wyklucza jeszcze całkiem sporo nie tak stary iPhonów. Niestety według instrukcji urządzenie nie działa z przejściówkami.
Podsumowanie
Heat it to ciekawa propozycja dla ludzi, którym ugryzienie przez komara kojarzy się ze stałym dyskomfortem i zrobią wszystko, żeby się go pozbyć. Heat it zapewnia naturalną alternatywę, bez stosowania żadnych leków, a w dodatku jest dosyć tani – kosztuje tylko trochę powyżej 100 zł. Możesz to kupić tu: iDream.
Zalety Heat it
- Zawsze gotowy do użycia, gdy masz przy sobie smartfona.
- Nie zajmuje wiele miejsca, łatwo go zabrać wszędzie ze sobą.
- Nie wymaga stosowania leków, czy innej chemii.
- Niska cena.
Wady Heat it
- Brak języka polskiego w aplikacji.
- Wymaga telefonu z USB-C, co w przypadku telefonów Apple jest normą dopiero od niedawna.
WARTO PRZECZYTAĆ: