Zanim przejdę do recenzji, chciałbym powiedzieć kilka słów wstępu. Po pierwsze: Nothing Phone nie został nam wysłany do recenzji za darmo, nie jest to też recenzja sponsorowana. Telefon kupiłem samodzielnie, bo potrzebowałem zmienić swój wysłużony ponad dwuletni telefon.
Zdecydowałem się na Nothinga, ponieważ urzekł mnie jego design i chyba gdzieś w środku zgadzam się z tezą, że współczesne telefony są nudne. Wszystkie zdjęcia przedstawiające telefon Nothing Phone zostały wykonane moim Xiaomi Redmi Note 8 pro. Każde inne zdjęcie jest z nowego telefonu.
Recenzja Nothing Phone (1)
Londyński startup Nothing wziął rynek szturmem, gdy rok temu wypuścił swoją linię słuchawek bezprzewodowych, które wyróżniały się przezroczystą obudową. Nie było w nich nic specjalnego – twórcy chcieli po prostu postawić na oryginalny design, aby “odczarować” dosyć monotonną branżę. Już wtedy było wiadomo, że w produkcji jest telefon, który będzie miał podobne założenia.
Twórcą i designerem obu urządzeń jest Carl Pei, znany przede wszystkim z tego, że był odpowiedzialny za stworzenie i sukces marki OnePlus. Kampanie promocyjne obu urządzeń miały ze sobą wiele wspólnego: przed premierą dostępnych było bardzo mało informacji na ich temat, a tajemniczość miała potęgować plotki i domysły.
Ciężko na ten moment ocenić czy to się udało. Nie da się ukryć, że od premiery pierwszego OnePlusa w 2014 roku branża się sporo zmieniła, a na rynku pojawiło się więcej nowych marek jak Oppo, Realme, czy Vivo.
Oryginalny design Nothing Phone
Jednego Carlowi odmówić nie można: trafnej diagnozy rynku, gdzie naprawdę oryginalnych telefonów brakuje. Pamiętacie czasy sprzed ery smartfonów? Gdy każda Nokia była dosłownie inna?
Jasne, ostatecznie i tak różnice w designie były nieistotne, bo każdy telefon przede wszystkim dzwonił i pisał smsy. Oryginalne pomysły popychały jednak branżę do przodu, a różnorodność telefonu pozwalała na większe przywiązanie się do nich, ponieważ nie były kolejnymi takimi samymi smartfonami.
Jedyne obecne odstępstwa od normy to składane telefony Samsunga, ale składane ekrany wiążą się z dużymi odstępstwami w jakości wyświetlanego obrazu, a przede wszystkim są zdecydowanie nieosiągalne cenowo dla ludzi chętnych je przetestować. Carl Pei ze swoim dziełem w postaci Nothing Phone (1) wyszedł im naprzeciw: Glyph interface to coś, co zdecydowanie wyróżnia ten smartfon.
To już nie tylko przezroczysta obudowa jak w przypadku słuchawek, to kilka świecących ledów, które można zaprogramować wedle uznania. Z tego samego powodu Nothing Phone jest telefonem ze środkowej półki cenowej (OnePlus był tworzony jako flagowiec). W ten sposób jest od razu dostępny dla większego grona osób, a cena wciąż pozwala na wrzucenie do środka wysokich jakościowo podzespołów.
Glyph Interface
Glyph Interface to oficjalna nazwa wspomnianych powyżej “światełek” LED na tyle telefonu. Domyślnie pełni funkcję powiadomień: w zależności od wybranego dzwonka, będzie świecił na różne sposoby. Nothing domyślnie posiada po dziesięć dzwonków do wyboru dla połączeń i powiadomień, wszystkie z perfekcyjnie zsynchronizowanymi LED-ami.
Szczerze? Wygląda to świetnie, tak po prostu. Można też wybrać własną muzykę na dzwonek, a algorytmy postarają się “sterować” światłem do rytmu. Działa to dosyć dobrze, aczkolwiek warto zauważyć, że pliki z muzyką muszą być dobrej jakości. Stare mp3 nie są zbyt dobrze odczytywane.
Na ten moment nie można niestety dopasować wszystkiego ręcznie, aczkolwiek producent ogłosił już, że ma w planie dać użytkownikom taką możliwość. Dodatkowym minusem jest brak możliwości, aby ręcznie włączyć LED-y i się nimi pobawić lub nawet zostawić włączone podczas używania. Można jedynie użyć ich jako delikatnego podświetlenia podczas robienia zdjęć (zamiast lampy błyskowej).
Android w Nothing Phone
Użyty Android to oczywiście 12 i najnowsza wersja tego systemu, co nie powinno nikogo dziwić. Nakładka Nothing nazywa się tu po prostu Nothing Operating System. Wg wstępnych zapowiedzi Nothing Phone będzie dostawał aktualizacje aż do Androida 14, a support dużo dłużej. Nie trzeba się bać, że zostanie wcześnie porzucony.
W dniu pisania recenzji jesteśmy już po pierwszej aktualizacji, która dostała symbol 1.0.2. Szczerze mówiąc, uważam, że nazywanie Nothing OS “nakładką” jest sporym nadużyciem, ponieważ twórcy starali się dać użytkownikom sprzęt z jak najmniejszą liczbą bloatware, czyli bez wciskania na siłę niepotrzebnych aplikacji, z czego znane jest np. Xiaomi.
W Nothing zewnętrznych apek jest tak mało, że wręcz zabrakło mi jakiejś sensownej, lekkiej galerii do przeglądania zdjęć. W tym celu są tylko Google Zdjęcia, ale ta apka nawet z wyłączoną synchronizacją łączy w sobie “fizyczne” pliki na telefonie i zdjęcia z mojego gdriva.
Z dwojga złego zdecydowanie wolę sobie poszukać odpowiedniej apki w Google Play, niż żeby telefon po wyjęciu z pudełka był dosłownie zaśmiecony kompletnie niepotrzebnymi apkami, których jedyną funkcją jest zaśmiecanie systemu, zapychanie dysku i przemycanie reklam do podstawowych funkcji telefonu. Tak, wciąż patrzę na ciebie Xiaomi. Kojarzy wam się skądś takie podejście? Tak, dokładnie tak samo było w OnePlusie. Carl Pei wie czym zdobyć uznanie wśród użytkowników.
Nie jest to jedyna zmiana na plus. Apki nie są przymusowo wywalane na jeden z pulpitów telefonu. Na pulpicie są tylko skróty, a wszystkie apki są w zasobniku, który otwiera się, przeciągając palcem od dołu ekranu. Pozwala to zachować schludność przestrzeni, na którą będziemy się patrzeć najczęściej.
Do kompletu została dodana drobna nowość: możliwość powiększenia ikon. Po powiększeniu ikona zajmuje przestrzeń 2×2 kratki. Jej funkcja się nie zmienia, po prostu można w ten sposób podkreślić ulubioną apkę i trochę przemodelować jak wygląda przestrzeń na pulpicie. Przypomina mi to mocno, jak można było układać kafelki w świętej pamięci Windows Mobile Phone.
Niestety nie wszystko zostało tak dobrze przemyślane. Minusem jest wykonanie obszaru skrótów i powiadomień. Przeciągając palcem od góry ekranu, zobaczymy skróty, który domyślnie jest tylko… 6. Można to dopasować pod siebie, ale sześć to i tak śmiesznie mało.
Niektóre są zgrupowane (np. transmisja danych/WiFi/hotspot), ale nic to nie zmienia. Jakby tego było mało, kliknięcie np. transmisji danych nie jest traktowane jako proste włączenie/wyłączenie. Kliknięcie przeniesie nas do kolejnego menu, gdzie dopiero możemy przesuwać suwaki.
Na szczęście transmisja danych i wifi jest tam w jednym miejscu, ale i tak taki skrót mało co skraca. Innym drobnym minusem jest ukrycie opcji wyłączenia wszystkich aplikacji. Trzeba przescrollować wszystkie otwarte apki i dopiero na końcu znajdziemy przycisk odpowiedzialny za tą funkcję.
Dodatkowym gigantycznym minusem jest wciśnięcie na dół każdego pulpitu okna wyszukiwarki google. Przez to domyślna siatka ikon jest zmniejszona z 6×4 na 5×4. Wyszukiwarka nie jest widgetem, który można łatwo usunąć. Jest tam na stałe. To najpewniej jednak wada Androida samego w sobie, a nie Nothing OS.
Możliwości Nothing Phone
Ekran
Nothing Phone posiada ekran OLED o przekątnej 6,55 cala pokryty Corning Gorilla Glass o rozdzielczości 2400×1080 i 120Hz odświeżania. Jak to wygląda w praktyce? Świetnie! Oczywiście mówię to jako człowiek, który nie miał jeszcze w użytkowaniu telefonu z takim odświeżaniem.
Wszystko działa tu zdecydowanie płynnie. Ba, różnicę widać nawet scrollująć fejsika czy instagrama. Cudo. Do kompletu HDR10+, który sprawia, że kolory są dużo żywsze i bardziej intensywne. Gratka dla oczu.
Co Prawda nie zawsze te kolory widać – w pełnym słońcu podświetlenie nie wyrabia i ekran wyraźnie blednie. Średnie podświetlenie to 500 nitów, a peak to 1200 nitów. Brakuje trochę do najnowszych telefonów, co niestety jest widoczne w słoneczny dzień.
Wbudowany w ekran jest również czujnik linii papilarnych, który z mojego dotychczasowego doświadczenia działa bardzo dobrze, łapiąc również mokry kciuk.
Gry
Sprawdziłem dwie najpopularniejsze na ten moment gry z Google Play: Pokemon Go i Diablo Immortal.
Pokemon Go
Kto grał w Pokemon Go, ten wie, jak ta gra potrafi lagować i mulić. Tymczasem pokemony działają po prostu cudownie. Wykorzystują pełną moc nowego telefonu i wysokiego odświeżania, trzymając stałe 120Hz. Gra jest tak płynna, że aż ciężko się do niej przyzwyczaić i nie skłamię, mówiąc, że muszę się od nowa nauczyć rzucać podkręcane pokeballe.
Diablo Immortal
Diablo Immortal to natomiast trochę inna para kaloszy. Sądząc po dostępnych opcjach, a dokładnie braku możliwości ustawienia 60fps i ultra rozdzielczości – to jeszcze nie jest telefon, który może tę grę udźwignąć na maxa. Jestem jednak tym trochę zaskoczony, ponieważ preferowałbym opcję 60fps w zamian np. za słabszą grafikę. Nie wiem, co tu zaszło. Mimo wszystko przy sensownych ustawieniach Diablo Immortal na Nothing Phone działa bardzo dobrze.
Przez sensowne ustawienia mam na myśli z grubsza: wysoką rozdziałkę i efekty, natomiast mocno przykręcone cienie, czy antyaliasing. Każdy zaznajomiony z tematyką gamingu wie, że te opcje zżerają bardzo dużo mocy, a często są niewidoczne gołym okiem, szczególnie na małym ekranie telefonu. Używając maksymalnych dostępnych ustawień graficznych, wciąż grałem płynnie, jednak dało się zauważyć, że telefon się zaczynał powoli grzać, a bateria spadała szybciej.
Muzyka
Nothing Phone posiada podwójne głośniki stereo, o których można powiedzieć jedno: grają. Jako fan dobrego dźwięku nie powiem o nich nic więcej, gdyż ciężko oczekiwać po telefonie czegokolwiek więcej w tym zakresie. Dobrze działa łączność Bluetooth: bez problemu połączyłem się i używałem swoich bezprzewodowych słuchawek (Creatiive Outlier Air) i głośników (Edifier R1700BT). Przez kilka dni używania telefonu nie spotkałem problemów. Telefon oczywiście posiada wszystkie lepsze sterowniki dźwięku, które są automatycznie używane przy podłączeniu do danego sprzętu.
Aparat
Główny aparat to 50MP Sony IMX766, który jest uzupełniony przez 50MP ultrawide Samsung JN1. Domyślnie do zdjęć aparat używa 12MP, 50MP jest zarezerwowane dla lepszych zdjęć. Dużym bonusem jest fakt, że zdjęcia ultrapanoramiczne również używają “swojego” sensora 50MP, dzięki czemu są wyraźnie ostrzejsze. W porównaniu do mojego poprzedniego telefonu widać gołym okiem gigantyczny upgrade.
Szczególnie podobają mi się zdjęcia w trybie nocnym, który bardzo dobrze spisuje się też przy nagrywaniu filmów. Główna kamera może nagrywać filmy w 4k, ale tylko w 30fps. Co dziwne, ponieważ zastosowany w tym modelu procesor obsługuje 60fps. Miejmy nadzieję, że to kwestia oprogramowania i zostanie to poprawione w przyszłości. Przykładowe zdjęcia poniżej.
Przednia kamerka to 16 MP Sony IMX471, która poza zdjęciami nagrywa filmy w 1080p 30fps. Selfie nie były jeszcze nigdy tak ładne. Oba aparaty tylne i przedni mają standardowy zestaw funkcji, filtrów i zabawek.
Przykładowe zdjęcia: Porównanie 12MP vs 50MP
Ultrawide:
Tryb nocny:
Portret:
Więcej zdjęć:
Nothing Phone – konkurent iPhone, ale z Androidem?
Czytając materiały promujące nowy telefon, mogliście się natknąć przynajmniej na porównanie z iPhonem. Czy słuszne, czy to tylko marketing? Nothing Phone jest faktycznie wyraźnie wzorowany kształtem na iPhone. Na tyle, że z daleka można by je śmiało pomylić (jeśli jakimś cudem nie zauważysz różnicy na tyle telefonu…). Nothing Phone ma “grube” aluminiowe ośmiomilimetrowe boki, równe na całym obwodzie.
Leży w dłoni kompletnie inaczej niż telefony z Androidem, za to podobnie właśnie do iPhona. Podobnie jest cięższy niż telefony z Androidem, chociaż pod tym względem raczej do iPhone mu daleko. Mi się to podoba. Masywniejszy telefon dobrze leży w dłoni i nie wypada, chociaż aluminium i szkło to raczej śliskie połączenie. Uważam, że to jednak ciekawa odmiana po stale kurczących się ramkach i zaokrągleniach innych telefonów, które bez case ze sztucznego materiału ciężko utrzymać w ręce.
Czy to sprawia, że Nothing Phone (1) to konkurent iPhone? Nie, w ogóle. Jasne, z wyglądu jest podobny, więc jeśli lubicie taki design, to wam się spodoba. Siłą iPhona, a zarazem tym, co go głównie odróżnia od telefonów z Androidem, jest jego system operacyjny. Nothing pod względem systemu to po prostu kolejny telefon z Andkiem. Z trochę innym podejściem do projektu nakładki, ale w głębi to ten sam Android co wszędzie indziej.
Zawartość pudełka z Nothing Phone
Design Nothing Phone jest tak inny, że inne jest nawet pudełko. Nie dostajemy w tym przypadku ładnej “skrzyneczki”, raczej malutkie pudełeczko, grube na nie więcej niż dwa centymetry. Otwiera się je, pociągając za “żyłkę”, która odrywa kawałek pudełka. Ładne i inne, ale czy potrzebne?
W czasach gdy tyle się mówi o nadmiernej produkcji śmieci, mam wrażenie, że te pudełko to nic innego niż śmieć, podczas gdy “zwykłe” pudełka łatwo użyć do czegoś innego. Tu po otwarciu widać dwa otwory, jeden idealnie na telefon, drugi na tekturkę z kablem, szpilką do karty sim i mini gwarancją.
Zaraz, a gdzie ładowarka? Nie ma. W jakiś sposób było trzeba te cieniutkie pudełko osiągnąć. Jedynym akcesorium dołączanym do telefonu jest kabel, z obustronną wtyczką USB-c. Powiem szczerze – takie zachowanie to wg mnie splunięcie w twarz kupującego. Jeśli jest jeszcze jakaś logika w stwierdzeniu: “Nie damy ładowarki do nowego iPhone, bo masz z poprzedniego modelu”, tak nie ma to żadnego zastosowania w przypadku pierwszego modelu danej firmy.
A logikę Appla też śmiesznie łatwo podważyć. Oczywiście nie widać z powodu braku ładowarki jakiejś znaczącej różnicy w cenie. Za to cena ładowarki z osobna już dosyć powala – producent wycenił ją na 165 zł! Za samą wtyczkę! I oczywiście kolejną porcję mało ekologicznych śmieci. Nie od dziś jednak wiadomo, że w przypadku ekologii ważniejsza jest sygnalizacja działań, niż faktyczne działania.
Jakby mało w tym było kabaretu – sprzedawana ładowarka ma moc 45W, a telefon obsługuje “tylko” 33W. Będzie na przyszłość. Osobiście ładowarki nie kupiłem, używam ładowarki od starego Xiaomi o mocy 27W. Różnica nieduża. Osiągi natomiast robią wrażenie. Bateria ma pojemność 4500 mAh. W 30 minut naładowałem baterię z poziomu 19% do 72%. Następne 20 minut pozwoliło zwiększyć poziom naładowania do 97%.
Z ładowarką wyciągającą pełne 33W powinno być nawet trochę szybciej. Do kompletu jest ładowanie indukcyjne o mocy 15W i reverse charging o mocy 5W. Niestety nie posiadam ładowarki indukcyjnej do testów. Warto jednak zwrócić uwagę, że korzystając z ładowarki indukcyjnej, zasłaniamy Glyph interface, więc nie wiem, czy w ogóle będę szedł w tę stronę.
Na plus za to jest, że telefon ma od razu zaaplikowaną folię ochronną na ekran. Nie jest to jakiś odpadający kawałek plastiku dla ochrony w podróży. To prawdziwa, porządna folia, której w pierwszej chwili można nie zauważyć. To bardzo miło ze strony Nothing, bo szkło ochronne w swoim sklepie też wycenili odpowiednio, a na niemarkowe akcesoria pewnie jeszcze chwilę poczekamy.
Specyfikacja techniczna Nothing Phone
Pełną specyfikację techniczną znajdziecie na stronie producenta, Najważniejsze cechy:
- Trzy wersje: 8 RAM-u i 128 GB pamięci wewnętrznej / 8 + 256 / 12 + 256
- Ekran o przekątnej 6,55 cala OLED pokryty Corning Gorilla Glass
- HDR10+
- Rozdzielczość ekranu 2400×1080, 120Hz częstotliwości odświeżania
- Podwójna tylna kamera: 50 MP główna + 50 MP ultrawide
- Przednia kamera 16 MP
- Nagrywanie w 4K 30fps
- Bateria o pojemności 4500 mAH, ładowanie 33W, ładowanie indukcyjne 15W
- Procesor Snapdragon 778G+
- Obsługa 5G
Na co warto zwrócić uwagę poza tym, o czym nie pisałem wyżej? Wrażenie na mnie zrobiła pewna błahostka: szufladka na kartę sim. Telefon posiada dual sim, ale szufladka jest wielkości jednej simki. Po prostu jest dwustronna. Oprócz tego są np. haptyczne wibracje, które co prawda są wyraźnie inne, ale nie jestem w stanie określić, czy to dobrze, czy źle. Po prostu inne.
Nothing Phone – testy AnTuTu
Osiągnięty przeze mnie wynik w teście to 588692, co w momencie pisanie recenzji daje 69 miejsce. Czy to dobrze, czy źle? Ciężko powiedzieć. Nothing Phone nie jest jeszcze rozpoznawany przez AnTuTu oficjalnie, a to może parę rzeczy zmienić. Brak przez to średniej od innych użytkowników. Jednocześnie moc telefonu też nie zawsze mówi wszystko, skoro wyżej na liście są firmy wrzucające w soft reklamy, co przynajmniej dla mnie dyskwalifikuje taki sprzęt.
Nothing Phone – podsumowanie
Nothing Phone (1) to nowa marka na rynku urządzeń mobilnych, która ma wszystko, aby niedługo stać się poważnym graczem. Jasne, w tej półce cenowej pewnie da się znaleźć sprzęt o lepszych osiągach, ale chyba nie do końca o to chodziło.
Targetem Nothing Phone są przede wszystkim ludzie, którzy tęsknią za czasami, gdy telefon był czymś ciekawszym, niż miniaturowym komputerem. Czasami, gdy wszystkie telefony nie były z grubsza takie same. Nothing Phone im to dostarcza i wywiązuje się z tej obietnicy w bardzo widowiskowy sposób swoim Glyph Interface.
Poza tym to wciąż standardowy telefon z androidem, który pewne rzeczy robi lepiej, a inne gorzej niż inni. Na plus jest na pewno bardzo czysty Android, na minus – zachowawcze podejście do wyboru podzespołów. Jak sam Carl Pei wspominał – zdecydowano się na niekoniecznie najnowsze, ale przede wszystkim znane i sprawdzone części, aby pierwszy telefon marki Nothing po prostu działał. Dochodzi do tego jeszcze jedna sprawa: z racji tego, że jest to super świeży telefon i software, pierwsi użytkownicy będą tak naprawdę testerami i trzeba dać developerom kilka tygodni, jeśli nie miesięcy, aby załatali bugi.
Czy mogę polecić Nothing Phone? Jasne. To świetny telefon, który małe niedociągnięcie sprzętowe nadrabia designem, który przykuwa wzrok i sprawi, że będziecie w centrum uwagi wśród znajomych.
Zalety
- Design!!
- Kształt ala iPhone
- Glyph Interface
- Świetny aparat
- Ekran robi wrażenie
- Czysty Android.
Wady
- Niestety jasność ekranu w słoneczne dni nie jest najlepsza
- Brak ładowarki
- Przedziwnie zaprojektowane skróty.
WARTO PRZECZYTAĆ: