ChatGPT i Bard od Google to tylko kilka przykładów narzędzi napędzanych sztuczną inteligencją, o których w ostatnim czasie jest bardzo głośno. Vint Cerf, czyli jeden z z “ojców Internetu”, radzi jednak, aby póki co wstrzymać się z dużymi inwestycjami.
“Ojciec Internetu” podkreśla zagrożenia związane z AI
Cerf wypowiedział się na temat fenomenu narzędzi opartych na AI podczas konferencji w Mountain View w Kalifornii. Ma jedną, prostą radę dla przedstawicieli szczebla kierowniczego, którzy chcą kuć żelazo póki gorące, czyli jak najszybciej zawierać umowy związane z technologią chatbotów. Zaleca, aby tego nie robić.
Jest tu kwestia etyczna, którą mam nadzieję, że niektórzy z was rozważą. Wszyscy mówią o ChatGPT lub jego wersji Google i wiemy, że nie zawsze działa to tak, jak byśmy tego chcieli (…) Oczywiście, wszystko zależy od zastosowania. Niezbyt dobra fikcyjna opowieść to jedno. Udzielanie komuś porady może mieć konsekwencje medyczne.
Jeśli myślisz: „gościu, mogę to sprzedać inwestorom, to gorący temat i wszyscy będą rzucać we mnie pieniędzmi”, nie rób tego – Vint Cerf
Znany informatyk podał przykład ze swojego życia. Nakazał chatbotowi, aby kończył każde zdanie emotką. Kiedy wytknął botowi, że nie robi tego, co mu nakazano, AI przeprosiło… ale nie zmieniło swojego zachowania.
Cerf podkreśla też, że czytając odpowiedzi bota, trudno czasami odróżnić wypowiedzi elokwentne od prawidłowych. Coś może brzmieć sensownie, ale w praktyce być bzdurą.
Jesteśmy bardzo daleko od świadomości lub samoświadomości [chatbotów – dop. red.] (…) Jeśli chodzi o inżynierię, myślę, że inżynierowie tacy jak ja powinni być odpowiedzialni za próbę znalezienia sposobu na ujarzmienie niektórych z tych technologii, tak były mniej szkodliwe – Vint Cerf
Cerf zajmuje się pionierskimi technologiami od dekad
Vint Cerf ma na swoim koncie między innymi pracę przy opracowaniu protokołu modelu TCP/IP i współtworzenie pierwszej komercyjnej skrzynki e-mailowej podłączonej do sieci.
Był związany z IBM, UCLA, Uniwersytetem Stanforda i Agencją Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony USA (DARPA), a w 2005 roku stał się jednym z wiceprezesów Google (przyznano mu także rolę “naczelnego ewangelisty Internetu”).
Z jego usług korzystają także władze Stanów Zjednoczonych, angażując go do różnorakich komisji związanych z telekomunikacją. Krótko mówiąc – jest to człowiek, z którego zdaniem warto się zapoznać.
A co Wy o tym wszystkim sądzicie? Dajcie znać w komentarzach!
WARTO PRZECZYTAĆ: