Każdemu graczowi zdarzyła się pewnie sytuacja, w której zaczął grać “tylko na chwilę”, po czym skończyło się na wielogodzinnym maratonie. Jednak jest to nic przy tym, jakie wyniki w długości grania osiągają profesjonaliści w tej dziedzinie. Właśnie ustanowiono nowy rekord świata w długości grania, który wynosi… 572 godzin. Dokonał tego streamer Andrew Bodine, znany pod pseudonimem GiantWaffle.
Jak przebiegało pobijanie rekordu?
Jak prawdopodobnie się już domyśliliście, GiantWaffle co jakiś czas robił przerwy w graniu. W innym przypadku prawdopodobnie by tej próby nie przeżył.
Andrew Bodine grał przez 19 godzin dziennie przez 30 dni. W tym czasie grał między innymi w takie tytuły, jak Red Dead Redemption, Luigi’s Mansion 3, Factorio, Rocket Leauge i Escape from Tarkov. Udało mu się także ukończyć całe Death Stranding.
Poprzedni rekord, ustanowiony przez streamera o pseudonimie JayBigs wynosił niewiele mniej, bo 569 godzin. W czołówce pod względem długości grania znaleźli się także ItsArmand (566 godzin), Edison Park (541 godzin) i Zizaran (506,5 godzin).
Całe przedsięwzięcie można było na żywo obejrzeć na Twitchu.
Czy było warto?
Według samego streamera – zdecydowanie tak. Cały związany z tak długim streamowaniem stres był jego zdaniem całkowicie warty wyników, jakie udało mu się dzięki temu osiągnąć. Jego statystyki, takie jak ilość widzów, subskrybentów czy obejrzanych godzin, powiększyły się aż 4 do 10 razy w porównaniu z tym, jak prezentowały się wcześniej.
Streamowanie 19 godzin dziennie nie jest zdrowe. To oczywiste i jestem tego świadomy. Ale patrząc na to z perspektywy, wielu ludzi, którzy próbują łamać rekordy, popychają się do limitu na sposoby, które nie są postrzegane jako zdrowe. To nie jest proste. Nigdy nie miało być proste. – GiantWaffle
Jaka jest wasza opinia na ten temat? Wyniki poszły temu streamerowi do góry, to prawda, ale co z jego zdrowiem? Czy popieracie próby bicia tego typu rekordów?
WARTO PRZECZYTAĆ: