Jakim sposobem pewna spora liczba od lat przyprawia tłumaczy o białą gorączkę? Co jest tak okrutnego w dziewięciu zerach poprzedzonych jedynką? Ma magiczne moce, które pozwalają czynić rzeczy niedostępne zwykłym śmiertelnikom? Przyzywa samego diabła? A może coś jeszcze innego? Mowa tutaj oczywiście o bilionie! Tak…? A może jednak miliardzie…?
A maximis ad minima
Nie powinien budzić niczyjego zdziwienia fakt, że przedrostki liczbowe jakich dzisiaj używamy wywodzą się prostą drogą z łaciny. Jesteśmy do nich tak przyzwyczajeni w otaczającym nas świecie, że nawet nie zwracamy na to uwagi.
Mimo tego faktu, samo nazewnictwo jest stosunkowo niekonsekwentne. Dla przykładu przekształca “novem”, łacińskie dziewięć, na “non”, którego stosujemy w przedrostku nonyliona.
Co więcej nie uwzględnia ono liczb z końcówką n-ard. Dla amerykanów oraz kilku innych państw nie był to problem, bo najzwyczajniej w świecie pominięte jest takie nazywanie liczb.
Reszta albo zaadaptowała swój własny sposób przeliczania i nazewnictwa, albo dostosowała się do drugiej, dominującej, i znaczącej metody.
Skala krótka
Chcąc jednak być poprawnym i trzymać się ustalonych ram, powinienem raczej powiedzieć “potęgi główne tysiąca”.
Zwyczajowo przywykliśmy do nazywania ich skalą krótką i taką też terminologię będę stosował ja.
No dobra, dobra. Ale na jakim koncepcie się to tak właściwie opiera?
Można to bardzo prosto wytłumaczyć, a mianowicie: jeśli dana liczba jest tysiąc razy większa od swojego poprzednika, zyskuje nową nazwę zaczerpniętą z łaciny i wszyscy są zadowoleni, bo potrafią liczyć.
Jednak już na samym początku wyłania się ogromna niekonsekwencja i nielogiczność!
Czemu to tysiąc do kwadratu określa milion? Dlaczego sześcian tysiąca opisuje BI-lion? Czysto teoretycznie wszystko nam się zgadza, bo idąc przyjętą konwencją i nazewnictwem niczego nie pomijamy. Ale w momencie przeliczania lub próby tłumaczenia wychodzą na jaw znaczne utrudnienia!
Skala długa
W skali długiej przyjmujemy system identyczny w swych założeniach, oparty jednak nie o potęgi tysiąca, a miliona.
Zaraz ktoś może podnieść głos sprzeciwu i słusznie zauważyć znacznie mniejszą dokładność długiej skali. Liczba milion razy większa od swojego poprzednika, to naprawdę sporo zer poprzedzonych jedynką. Spróbujmy sobie jednak przedstawić zalety takiego rozwiązania.
Co się ciekawego okazuje? Że skala mimo swej (pozornej) niedokładności idealnie wpisuje się w sposób przeliczania i nazywania liczb! Dzięki tak dużemu przeskokowi nie musimy wpadać w zakłopotanie, gdyż kwadrat miliona opisuje schludnie i logicznie bilion!
Mimo wszystko musimy jakoś wypełnić luki powstałe po tak dużym skoku. Jak nazwać liczby tysiąc razy większe od poprzednika? A może w ogóle ich nie nazywać?
Przyjęliśmy bardzo proste założenie, że dodamy im końcówkę n-ard, która idealnie odda nasze myśli i sprawi, że skala, mimo znacznie większej ilości nazw do nauki, po chwili zrozumienia stanie się dużo prostsza i wygodniejsza, od swojego “krótkiego” odpowiednika.
Problemy
Już w “krótkim” kwintylionie mamy “długi”…. Trylion! Oczywiście stosunkowo rzadko przychodzi nam operować na tak dużych liczbach i znacznie częściej zatrzymujemy się gdzieś w okolicy “długiego” miliarda. Nie oznacza to oczywiście końca problemów.
Jeśli tłumacz chce w 100% poprawnie przetłumaczyć tekst i nie zrobić rażącej wpadki, musi dowiedzieć się jakiej narodowości jest autor (lub w jakim świecie toczy się powieść) oraz jakiego systemu miar używa dany kraj.
Zadanie to jest jeszcze trudniejsze przez państwa takie jak Kanada, która do dziś używa obydwu systemów, czy Wielka Brytnia, która po 1994r. zrezygnowała z “długiej” skali na rzecz mniejszego odpowiednika.
W świecie naukowym znacznie bezpieczniej i logiczniej jest używać do opisu dużych liczb kolejnych potęg dziesiątki. Zapis 10^9 dla każdego jest rozumiany jednakowo, niezależnie od używanej skali i przyjętego systemu nazewnictwa.
Słowem podsumowania można dodać, że zanim zaczniemy rzucać na prawo i lewo nic nie znaczącymi trylionami, nonylionami, kwintylionami – warto się zastanowić jako kto to mówimy i do kogo.
Dobrze rozumieć otaczający nas świat i na podstawie jakich zasad działa.
Mam nadzieję, że przybliżyłem dzisiaj w sposób wystarczający temat, który dręczy całkiem sporo osób na świecie.
Cheers!
WARTO PRZECZYTAĆ: