To, że aplikacje mobilne mogą szpiegować użytkowników bez ich wiedzy i gromadzić o nich dane nie jest niczym nowym. Niedawno zresztą pisaliśmy o kolejnej fali popularnych aplikacji, które okazały się być zainfekowane. W większości przypadków stoją za tym indywidualne osoby lub firmy, które robią to dla korzyści materialnej. Co jednak, kiedy szpieguje nas państwo? Do tego nie nasze, a potencjalnie nam wrogie? Takie właśnie oskarżenia są podnoszone już od dłuższego czasu w stronę doskonale znanej większości osób aplikacji Tik Tok.
Amerykańscy senatorzy – Chuck Schumer z Partii Demokratycznej i Republikanin Tom Cotton – wydali oświadczenie, w którym nazywają ultra-popularną aplikację mobilną Tik Tok zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego i wnioskują, aby wywiad zbadał bliżej sprawę powiązania Tik Toka oraz innych aplikacji z chińskim rządem. Czym właściwie jest Tik Tok, o co w tym wszystkim chodzi i czy te oskarżenia mają jakieś podstawy?
Tik Tok – czym jest i jak działa?
Tik Tok jest aplikacją, która pozwala nagrywać krótkie, potencjalnie wiralowe filmiki wideo. Bohaterowie filmików udają, że śpiewają jakąś piosenkę w śmieszny czy interesujący sposób lub po prostu generalnie starają się rozbawić publiczność.
Tik Toka uznaje się za chociaż częściowego następcę niegdyś znanej aplikacji Vine, która również służyła do zamieszczania krótkich filmików. Stał się on bardzo szybko popularny zarówno wśród dzieci, jak i osób dorosłych.
W 2018 roku połączyła się z również swego czasu bardzo popularną aplikacją o podobnym zastosowaniu, a mianowicie Musical.ly. Łącznie posiada około 500 milionów aktywnych użytkowników na całym świecie, a jej właściciel, chińska firma ByteDance, warta jest około 75 miliardów dolarów.
Dlaczego Tik Tok może być zagrożeniem?
W samym zeszłym kwartale Tik Toka pobrało aż 177 milionów użytkowników, co uczyniło go drugim po Whatsappie na liście najchętniej pobieranych aplikacji. Co ciekawe, mimo, że właścicielem Tik Toka jest wspomniana już chińska firma, to oficjalnie w Chinach Tik Toka nie ma. Jest za to jego regionalny odpowiednik – Douyin.
Wszystkie podejrzenia i oskarżenia wobec Tik Toka opierają się przede wszystkim na jednym fakcie – właśnie tym, że jego właściciel ulokowany jest w Chinach. Schumer i Cotton uważają, że z tego powodu firma mogłaby być zmuszona (nawet wbrew swojej woli) do kooperowania z rządem chińskim, a konkretnie z jego wywiadem. Chińskie prawo nie przewiduje możliwości odmowy, jeśli rząd zwróci się do jakiejś firmy z prośbą o tego typu pomoc.
Co na to Tik Tok? W odpowiedzi na oskarżenia amerykańskich senatorów stwierdził, że wszelkie dane użytkowników pochodzących ze Stanów Zjednoczonych przechowywane są właśnie w Stanach, a ich kopie znajdują się w Singapurze. Nie ma ich za to nigdzie na terenie Chin, wobec czego nie podlegają chińskiej jurysdykcji. Nie odniesiono się do danych obywateli innych państw, chociażby Polski.
Czy Tik Tok cenzuruje użytkowników?
W ostatnim czasie świat rozpaliły wieści o anty-chińskich protestach w Hong Kongu. Wiele amerykańskich organizacji posiadających chińskich inwestorów, chociażby Blizzard czy NBA, zaczęło unikać jak ognia tego tematu i uciszać oraz karać wszelkie głosy krytyki wobec chińskiego rządu wśród swoich zawodników czy pracowników.
Opinie, zarówno negatywne, jak i pozytywne na temat protestów za to można było znaleźć bez problemu na platformach społecznościowych takich jak Facebook i Twitter. Co z Tik Tokiem?
Zauważono, że w tej akurat aplikacji było na ten temat podejrzanie cicho. Podniosły się więc głosy krytyki, w tym ze strony republikańskiego senatora Marco Rubio, jakoby Tik Tok cenzurował w tej sprawie swoich użytkowników. Firma odpowiedziała na to w oświadczeniu, że nie stosuje cenzury na polecenie chińskiego rządu i wszystkie filmiki publikowane przez amerykanów są sprawdzane pod kątem zgodności właśnie z amerykańskim prawem.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że nawet wcześniej wspomniane amerykańskie firmy, których chińscy udziałowcy stanowią zaledwie kilkanaście bądź kilkadziesiąt procent w panice zaczęły proces cenzury. Do tego w zasadzie całkowicie publicznie. Ciężko więc uwierzyć, że firma całkowicie chińska nie ugięłaby się pod presją chińskiego rządu, nawet jeśli oficjalnie nie otrzymała od niego żadnych poleceń.
Marco Rubio wskazał także, że mogły potencjalnie nastąpić pewne nieprawidłowości podczas zakupu Musical.ly (czyli firmy amerykańskiej) przez ByteDance i połączenia go z Tik Tokiem.
Tik Tok a dane osobowe użytkowników
W lutym 2019 roku Tik Tok został obciążony przez Federalną Komisję Handlu karą 5,7 miliona dolarów (z jednej strony dużo, z drugiej – dla firmy wartej 75 miliardów to w zasadzie drobniaki) za gromadzenie i przechowywanie danych osobowych dzieci poniżej 13 roku życia.
Były to konkretnie imiona, adresy e-mail, zdjęcia i dane odnośnie lokalizacji. Według amerykańskiego prawa takie dane można przechowywać jedynie za zgodą rodziców lub innych opiekunów prawnych dziecka.
Poza zapłaceniem kary Tik Tok również obiecał, że będzie przykładał większą wagę do ochrony danych osobowych użytkowników i stworzy oddzielną usługę dla użytkowników poniżej 13 roku życia, która będzie kompatybilna z amerykańskim prawem odnośnie zbierania i przechowywania danych takich osób.
Podsumowanie
To w końcu jak, Tik Tok szpieguje dla chińskiego rządu czy jednak nie? Cóż, tego nie wie tak naprawdę nikt, można jedynie spekulować. Nawet jeśli wywiad Stanów Zjednoczonych rzeczywiście zajmie się tą sprawą, tak jak chcą tego wspomnieni wcześniej senatorzy, to nie jest powiedziane, że my poznamy efekty takiego dochodzenia.
Nie da się jednak ukryć, że cała sprawa jest mocno podejrzana, a senatorzy nie wzięli swoich podejrzeń znikąd.
WARTO PRZECZYTAĆ: