Z cyklu: “nagłówki nie do ogarnięcia”. Netease (firma, która jest wydawcą WoW-a na rynek Chiński) zapowiedziała specjalny event na lipiec, w którym nagrodą za raportowanie cheaterów będzie… gotówka. Wśród niewielu informacji, które docierają do nas z Chin, na temat ich społeczności gamingowej wiemy jedno: mają wielki problem z cheaterami. Czy fakt, że WoW w Chinach zapłaci za raportowanie cheaterów, pomoże?
Czy płacenie za raportowanie cheaterów uratuje WoW w Chinach?
Okazuje się, że pod przykrywką “banowania cheaterów” chodzi jednak o coś innego. Świat WoW-a w Chinach jest opanowany przez gildie oferujące boosty za prawdziwe pieniądze. Jest tego tyle, że stają się konkurencją dla oficjalnych serwisów oferowanych przez Netease. Mowa o tych samych, które oferuje Blizzard na zachodzie pokroju zboostowania postaci na max level lub zmiany frakcji.
Oczywiście jak to zwykle bywa – nic nie może być takie proste. Program już budzi kontrowersje. Po pierwsze dlatego, że na koniec miesiąca zostanie opublikowana lista graczy, którzy zreportowali najwięcej cheaterów. Chińska kultura jest inna, aczkolwiek bardzo nie sądzę, żeby gracze znajdujący się na takiej liście znaleźli poważanie wśród współgraczy.
Po drugie: nikt w rzeczywistości nie zobaczy tych pieniędzy. Wypłacana “gotówka” będzie na saldzie Battle.net. Do zdobycia będzie nawet 14 tysięcy dolarów. W dodatku na razie mowa tylko o WoW-ie Classic, a dopiero po pomyślnych “testach” akcja wejdzie na główne serwery.
Czy to skłoni graczy płacących za boosty do raportowania cheaterów? Niestety znając nieregularny dopływ informacji z Chin, możemy się tego nie dowiedzieć.
Chiny to inny gamingowy świat
Chiny to dosyć inny świat. Nie tylko pod względem kultury realnej, ale również tej wirtualnej w grach. Zagraniczne firmy nie mogą operować na chińskim rynku, więc w tym celu muszą wydawać swoje tytuły przez pewnego rodzaju “pośredników”. Takim pośrednikiem jest Netease. Wydanie gry w ten sposób oczywiście mocno obniża dochód, stąd zachodnie firmy kombinują, jak mogą.
Rzeczywistość jest jednak dla nich brutalna. Niestety lokalne firmy mają w negocjacjach sporą przewagę – chiński rząd, chociaż znany z mało demokratycznych metod działania, w tym przypadku jest stanowczy. Jednocześnie chiński rynek to 2 miliardy potencjalnych graczy, czyli sporo więcej niż w Europie i Ameryce Północnej. Zyski często wynagradzają potrzebę użerania się z pośrednikami i faktem, że większość gier musi zostać ocenzurowana i doprowadzona do stanu, w którym może zostać opublikowana w Chinach.
Szczęścia niedawno próbowało ActivisionBlizzard, które nie mogąc wynegocjować lepszej umowy, postanowiło ją zakończyć. Wszystkie gry ActivisionBlizzarda zniknęły z chińskiego rynku. Od niedawna wiemy, że World of Warcraft wraca do Chin, aczkolwiek nie znamy szczegółów nowej umowy między amerykańską firmą i Netease.
WARTO PRZECZYTAĆ: