Użytkownicy Twittera od lat proszą przede wszystkim o jedną funkcję, która w większości serwisów społecznościowych została zaimplementowana od początku – możliwość edycji postów, a właściwie tweetów. Twitter póki co jest na te prośby głuchy – jego prezes, Jack Dorsey, powiedział niedawno, że przycisk “edytuj” nie pojawi się prawdopodobnie nigdy. Właśnie pojawiło się rozwiązanie tego problemu, a mianowicie nowy klient Twittera, Brizzly+, który pozwala modyfikować tweety. Tak jakby. Plus oczywiście nie za darmo.
Czym jest Brizzly+ i co ma do zaoferowania?
Brizzly+ to klient do Twittera, który rozszerza natywne możliwości platformy. Jego korzenie sięgają aż do 2009 roku, kiedy to uruchomiono usługę o nazwie Brizzly (bez plusa). Nie udało jej się jednak zyskać dużej popularności, więc po kilku latach firma zawiesiła działalność. Teraz powróciła i wierzy, że tym razem osiągnie sukces.
W ramach Brizzly+ użytkownicy dostają przede wszystkim:
- przycisk “undo”, czyli cofnij
- przycisk “redo”, czyli ponów
- autodestrukcję tweetów.
Undo, czyli edytowanie tweetów – tak jakby
Brizzly+ pozwala opóźnić faktyczną publikację tweeta od momentu kliknięcia “wyślij” do jego pojawienia się dla innych użytkowników platformy o 10 sekund lub 10 minut. W tym czasie dzięki przyciskowi “undo” można go przerobić bądź całkowicie anulować.
Możemy więc wreszcie edytować tweety – jednak nie do końca, ponieważ, kiedy już minie czas opóźnienia i rzeczywiście pojawią się one na Twitterze, to już ich nie przerobimy. Tak więc w ten sposób przede wszystkim szybko dokonamy korekty błędów i pomyłek (np. błędów ortograficznych), które dostrzeżemy dopiero po wysłaniu tweeta, ale zanim ktokolwiek zdąży je dostrzec.
Redo, czyli zastępowanie starych tweetów nowymi
Po kliknięciu “redo”, klient kopiuje treść starego tweeta, pozwala ją edytować i wysłać go na nowo, a starego usuwa. Równie dobrze można oczywiście dokonać tego samemu poprzez natywnego klienta Twittera, ale oszczędzamy dzięki temu nieco czasu.
Autodestrukcja tweetów – jak działa?
Pomocna może być również możliwość autodestrukcji już wysłanych tweetów po upływie określonej ilości czasu – 24 godzinach, tygodniu bądź miesiącu. Dotyczy to wszystkich tweetów na koncie, nie tylko tych wysłanych za pomocą Brizzly+.
Ile to kosztuje?
Niestety, za możliwość takiego pseudo-edytowania tweetów trzeba dość sporo zapłacić. Brizzly+ jest usługą działającą na zasadzie subskrypcji – możemy zapłacić 6 dolarów za miesiąc albo od razu 60 dolarów za rok użytkowania. Nie jest to mało z naszej perspektywy, ale dla chociażby amerykańskich użytkowników, gdzie Twitter jest znacznie popularniejszy niż Polska, może to być uczciwa cena.
Dlaczego Twitter nie pozwala edytować tweetów?
Jak wspomniano na początku, prezes Twittera postawił sprawę jasno i praktycznie wykluczył możliwość, że na tej platformie kiedyś pojawi się możliwość edytowania wysłanych już wiadomości. Dlaczego podjęto taką decyzję?
Zaczęliśmy jako usługa SMS, wiadomości tekstowych. I jak wszyscy wiecie, kiedy wyślesz wiadomość tekstową, nie możesz tego cofnąć. Chcieliśmy zachować ten vibe, to uczucie, we wczesnych dniach. – Jack Dorsey, prezes Twittera
Krótko mówiąc – Twitter lubi być retro, jak coś wysłałeś, to radź sobie z konsekwencjami, a tweeta możesz co najwyżej usunąć.
Co wy na to? Jesteście zainteresowani Brizzly+, czy sądzicie, że pomysł upadnie, tak jak jego poprzednia wersja? W ogóle uważacie możliwość edytowania tweetów za coś potrzebnego?
WARTO PRZECZYTAĆ: