Nie jest tajemnicą, że producenci i dystrybutorzy smartfonów lubią ładować na nowe telefony masę nie do końca potrzebnego oprogramowania. Okazuje się, że za jakiś czas być może będą musieli do sprzedawanych urządzeń dołączać także specjalne aplikacje rządowe.
Według projektu sprzedawcy smartfonów mają instalować Alarm112 i RSO
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało nowy projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej – i opinie na jego temat są mocno podzielone.
Obok takich założeń, jak likwidacja Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i stworzenie Państwowego Funduszu Celowego Ochrony Ludności, pojawił się także pomysł z zupełnie innej beczki.
Projekt przewiduje nałożenie na autoryzowanych dystrybutorów smartfonów w Polsce obowiązek preinstalowania na oferowanych urządzeniach aplikacji stworzonych przez MSWIA (RSO oraz Alarm112). Celem ma być skuteczniejsze informowanie Polaków o wszelkiego rodzaju aktualnych zagrożeniach w kraju, w tym meteorologicznych czy drogowych.
Pojęcie autoryzowanych sprzedawców nie zostało dokładnie zdefiniowane, ale można zakładać, że chodzi na przykład o sklepy z elektroniką czy operatorów telekomunikacyjnych, którzy sprzedają smartfony w pakietach z abonamentami.
Trzeba zaznaczyć, że póki co projekt znajduje się na etapie konsultacji – jeszcze nie wiadomo, kiedy i w jakim dokładnie kształcie trafi ostatecznie do Sejmu, jeśli kiedykolwiek.
Aktualnie te aplikacje mało kogo obchodzą
Alarm112 to aplikacja, za pomocą której można szybko zgłosić służbom (policji, straży pożarnej, ratownictwu medycznemu) różnego rodzaju niebezpieczne sytuacje.Przy rejestracji wymaga podania m.in. imienia i nazwiska oraz PESEL-u.
Z kolei w aplikacji RSO (Regionalny System Ostrzegania) pojawiają się komunikaty o wypadkach komunikacyjnych czy groźnych wydarzeniach meteorologicznych (np. burzach), a do działania wystarczą dane o lokalizacji.
Sklep Google Play wskazuje, że Alarm112 ma ponad 10 tysięcy pobrań, a RSO ponad 100 tysięcy, przy czym oczywiście są to aplikacje nieobowiązkowe. Jak na kraj, który ma niespełna ~38 milionów mieszkańców (według danych z 2020 roku), delikatnie mówiąc, szału to nie robi.
Jednak czy tak niskie zainteresowanie aplikacjami rządowymi (nie tylko tymi) powinno dziwić? Pomijając już kwestię ich użyteczności i jakości, to nierzadko wiążą się z nimi poważniejsze kontrowersje, dotyczące choćby prywatności i anonimowości użytkowników (a raczej jej braku, jak to było chociażby w przypadku feralnej aplikacji ProteGO Safe).
Trzeba zaznaczyć, że są wyjątki od tej reguły – choćby mObywatel (ponad 5 milionów pobrań), który udostępnia elektroniczną wersję dowodu osobistego, prawa jazdy czy legitymacji studenckiej, cieszy się sporą popularnością.
Co sądzicie o tym pomyśle rządu? Życzylibyście sobie, żeby na Waszym nowym smartfonie były domyślnie zainstalowane tego typu aplikacje?
WARTO PRZECZYTAĆ: