Co jeśli powiem, że w 2017 roku nadal można kupić nowiutki komputer Amiga, zbudowany na współczesnych podzespołach, ze stale rozwijanym systemem i rzeszą fanów, których śmiało można przyrównać do niezrównoważonych psychicznie fanatyków, stojących murem za swoim ukochanym komputerem?
Panie i Panowie, oto jest – projekt AmigaOne

 

Słów kilka o historii – postać Jacka Trzmiela

Urodzony 13 grudnia 1928 roku w Łodzi, w rodzinie polskich żydów. Już w roku 1939 trafił do getta i swoją młodość spędził na pracy w fabryce odzieży, by w 1944 roku razem z ojcem zostać wysłanym do obozu zagłady Auschwitz. Stamtąd oddelegowano ich na przymusowe prace niedaleko Hanoweru.
Ojciec Jacka niestety nie dożył końca wojny, on sam został zaś zwolniony z obozu w roku 1945.

No dobra, dobra… Ale po co ja to wszystko mówię? Kim do cholery jest ten człowiek? Co ma on wspólnego z naszą kochaną Amigą?

O ile jego polskie imię i nazwisko niewielu kojarzy, tak gdy do uszu wpada Jack Tramiel, od razu budzą się pozytywne skojarzenia z wielkim Commodore!
Tak, to właśnie ten człowiek stoi za wielką marką domowych komputerów lat ’80 oraz za przewodzenie w późniejszym okresie firmą… Atari!

 

Złoty okres Commodore – VIC-20

Zarejestrowana w 1955 roku w Toronto firma Commodore Business Machines International już w latach ’60 zaczęła drastycznie odczuwać konkurencję ze strony japończyków i ich tanich maszyn do pisania zalewających amerykański rynek.
Był to okres, kiedy podjęto jedną z najważniejszych decyzji w okresie istnienia firmy – zmiana branży oraz profilu produkcyjnego dostosowanego do potrzeb nowego typu klienta.
Zaczynając skromnie od kalkulatorów na początku lat ’70, aż po komputer PET wyprodukowany w ich połowie.

Prawdziwym hitem okazał się jednak wypuszczony w 1981r. VIC-20 – tani, produkowany w ogromnym nakładzie setek tysięcy egzemplarzy przeszedł do historii jako jeden z najlepiej sprzedających się i najbardziej rozpoznawalnych komputerów firmy Commodore.

Mało brakowało, a Tramiel kupiłby firmę Apple od Steve’a Wozniaka! Ten jednak zaproponował zbyt wysoką cenę i transakcja nie doszła do skutku.

Komputer dysponował 5KB pamięci RAM, z możliwością rozszerzenia za pomocą specjalnych kart do nawet 64KB!
Mózgiem był procesor MOS 6502 o taktowaniu 1.108404 MHz dla systemu PAL oraz 1.02 MHz dla NTSC.
Za wyświetlanie obrazu odpowiedzialny był czip MOS VIC znany już wcześniej z komputera PET. W trybie tekstowym wyświetlał 22×23 linie obrazu, w graficznym obraz o rozdzielczości 176×184 z przypadającymi 3 bitami na piksel.

Obudowę VICa wykorzystano później przy budowie Commodore 64, czy Commodore 16. Z czego ten pierwszy stał się ponownie ogromnym hitem sprzedażowym, przeganiając VICa-20 i do dziś jest szanowany w szerokim gronie miłośników technologii.

 

Jay Miner – “ojciec” Amigi

Mimo że Amigę utożsamiamy z firmą Commodore, nie zawsze tak było. Za jej nieformalnego ojca uważa się Jaya Minera – człowieka z wielkim marzeniem, projektanta mikroprocesorów oraz założyciela przedsiębiorstwa zwanego, a jakżeby inaczej, Amiga.

Na początku lat ’70 współpracował z Atari. Efektem m.in. jego działania była konsola do gier znana szerokiej publiczności jako Atari VCS lub Atari 2600.
Nie był to jednak koniec kooperacji. W roku 1978 Miner został przydzielony do prac nad projektem jednego z pierwszych komputerów osobistych.
Efekt prac ujrzał światło dzienne już w roku 1979 jako dwa komputery – tańszy i bardziej ograniczony model Atari 400, a także większy i mocniejszy Atari 800.
Podobnie jak PET i VIC-20 bazowały na tym samym, popularnym w tamtym okresie procesorze MOS 6502.

 

 

Kiedy Atari ponownie chciało powierzyć Jayowi zadanie zaprojektowania i zbudowania następcy dwóch ciepło przyjęty komputerów domowych, ten odmówił.
Jego plany zmierzały w stronę świeżo wypuszczonego przez Motorolę procesora MC68000, podczas gdy Atari nie planowało migracji ze znanego sobie MOS 6502.

Miner razem z grupką innych pracowników odszedł od firmy, by założyć własne przedsiębiorstwo i wziąć się do pracy.
Ich pierwszych, poważnym projektem miała być konsola do gier o wdzięcznej nazwie Lorraine, oparta właśnie na nowoczesnym procesorze MC68000, która ostatecznie miała stać się w pełni funkcjonalnym, zaawansowanym i wszechstronnym komputerem dla każdego.

 

Pierwszy prototyp

Żeby zrozumieć filozofię inżynierów pracujących nad Amigą, musimy widzieć, że ówczesne komputery był w stanie na kartce papieru zaprojektować pojedynczy człowiek (jak to miało miejsce choćby w przypadku Apple ][).
Urządzenia te nie posiadały skomplikowanych układów specjalizowanych, więc zadaniem MOBO było jedynie połączyć wszystko w logiczną całość.

W przypadku naszego projektu obrano inną taktykę.
Skoro nie można było sobie pozwolić na drogie i trudne w obsłudze programy do symulacji układów scalonych, wykorzystano płytki stykowe, które do dziś są bardzo popularne w kręgach elektroników-hobbystów.

Oznaczało to, że inżynierowie byli w stanie budować i testować na bieżąco poszczególne moduły swojego komputera, wprowadzać zmiany i korygować błędy niewielkim nakładem prac przy samej budowie.
Mimo ogromu plusów takiego rozwiązania, ilość słabych stron jest wręcz zatrważająca.
Setki tysięcy kabli, drutów, płytek, połączeń, układów scalonych.
Ogrom wymaganego miejsca jakie jest potrzebne oraz sam czynnik ludzki.

Wyobraźcie sobie jakim koszmarek musiało być upuszczenie śrubokręta na jedną z takich płytek i przypadkowe poluzowanie choćby czterech kabli.
Pracownicy odpowiedzialni za prototyp musieli mieć nerwy ze stali, ogrom cierpliwości i spokój ducha.

 

AmigaOS

Co nam jednak po sprzęcie, kupie elektronicznego badziewia, plątaninie kabli i całej reszcie peryferiów, jeśli nie posiadamy systemu operacyjnego zdolnego do jak najlepszego, i optymalnego wykorzystania pozytywnych cech naszego komputera?

Myśl, która przyświecała podczas tworzenia AmigaOS, była ambitna: użytkownik nie może czekać na komputer! Wielozadaniowość i samo zaawansowanie, którego nigdy wcześniej (ani długo, długo później) świat nie widział w tej klasie cenowej komputerów domowych.

Rewolucyjną decyzją okazało się także wprowadzenie GUI (ang. Graphical User Interface).
Mimo że nie był to pomysł nowy, bo przedstawiono go już w latach ’60 podczas prezentacji myszy komputerowej, tak prymitywność i niska wydajność maszyn znacząco utrudniały pomyślne wprowadzenie graficznego interfejsu.

Przy projektowaniu Amigi było jasne – skoro ludzie zajmujący się sprzętem nie idą na kompromisy, to dlaczego programiści by mieli?
Całość projektu zaczęto od napisania API (ang. Application Prorgamming Interface) – interfejsu programowania aplikacji, z którego później będą korzystać programiści piszący na omawiany sprzęt.
Jest to zadanie o tyle trudne, że wszelkie pomyłki i nietrafione rozwiązania trzeba wyeliminować jeszcze w okresie betatestów i prototypowania.
W momencie rozpowszechnienia się systemu, wszelkie wprowadzanie zmian staje się koszmarem i problemem, by istniejące już aplikacje nie miały problemów z działaniem.

Anegdotka mówi, że Robert Mical, człowiek odpowiedzialny za napisanie API, zamknął się w swoim biurze na trzy tygodnie od czasu do czasu wychodząc, by o coś zapytać.
Efektem jego prac było Intuition. Prosty, intuicyjny i uporządkowany twór, który w przyszłości pokochają tysiące programistów.

 

Był to także czas, kiedy ekipa zbierała się, by pojechać i zaprezentować swój prototyp na targach CES.
Było to karkołomne i stresujące wyzwanie, przewozić delikatne i podatne na działanie czynników zewnętrznych płytki stykowe aż na samą halę targową.
Finalnie zdecydowano się wykupić dodatkowe miejsce w samolocie dla sprzętu, a sama Lorraine (jak nadal nazywano komputer) zyskała imię John Pillow, ponieważ polityka linii lotniczych wymagała, by bilety wystawiane były imiennie.

Targi CES to także czas i miejsce, w którym firma Commodore zdecydowała się wykupić za 24 miliony dolarów przedsiębiorstwo Jaya Minera.
Od teraz to właśnie z firmą założoną przez Jacka Tramiela kojarzona będzie ta przełomowa marka komputerów domowych.

 

Czas premiery

Opowiadając o tym komputerze, rzadko możemy spotkać osoby, które osobiście pracowały z pierwszym modelem Amigi wypuszczonym na rynek, oznaczonym numerem 1000.
Tryumfy święciły jej późniejsze, dużo przystępniejsze cenowo i łatwiejsze do nabycia wersje – Amiga 500 oraz Amiga 600.

Zapoczątkowany przez ekipę Minera trend na tani, wydajny i wielozadaniowy komputer utrzymywał się do samego końca życia klasycznej Amigi.
Ogromna rzesza fanów i prostych użytkowników komputera nie mogła sobie odżałować upadku tego projektu. Innowacje i dodatkowe karty rozszerzeń, jakimi karmiono te komputery, cała masa czułości i zaangażowanie społeczności – żadnej innej maszynie nie udało się zyskać duszy i miłośników w taki sposób, w jaki zrobiła to Amiga.

Komputery klasy PC dopiero końcem lat ’90 nauczyły się tego, co w perełce firmy Commodore było uwzględnione już na etapie prototypu.
Długi czas później ludzie dopieszczali i kochali swoje A1200, ucząc je nawet takich rozwiązań, jak USB czy całe dyski twarde!
Szczęśliwcy mając na swój własny użytek drogie i profesjonalne A3000 czy A4000 jeszcze długi czas cieszyli się możliwościami swojego komputera.

Amiga nie tworzyła bazy anonimowych użytkowników, tworzyła zżytą ze sobą rodzinę, która murem stanie za swoją mamą i będzie ją z dumą nosić w swoim sercu.

 

AmigaOne

Wraz z bankructwem firmy Commodore w 1994 roku, dominacją komputerów klasy PC na rynku i powolnym zanikaniem świadomości o Amidze w umyśle przeciętnego człowieka jasnym stało się, że komputery te będą musiały ustąpić miejsca nowym, lepszym przeciwnikom.

Wielu użytkowników nie mogło pogodzić się z tym faktem. Dlatego już w roku 2000 firma Eyetech wypuściła linię komputerów AmigaOne, rezygnując ze wsparcia dla klasycznych Amig.

Komputery oparte o procesor PowerPC w zgrabnej obudowie i płycie głównej standardu ATX, umożliwiające instalację kart rozszerzeń, czy instalację innego systemu, niż AmigaOS.
Pierwszym takim komputerem był AmigaOne-SE G3.

Oparty o procesor PowerPC G3 600 MHz, z możliwością rozszerzenia pamięci do nawet 2GB RAM i wyposażony w sloty PCI oraz AGP.
Stał się całkowicie innym komputerem, pamiętającym o swoich korzeniach i zwolennikach, lecz produkowany na nowoczesnych podzespołach z myślą o prostej rozbudowie i sprawnemu działaniu.

Przez następne lata produkcja komputerów trwała w najlepsze.
Mimo stosunkowo niewielkiego popytu, do dziś znajdujemy w Polsce i na świecie zapaleńców, którzy śledzą losy swojej ukochanej marki i są gotowi zapłacić nawet 1800$ za AmigęOne X5000 – sprzęt w dalszym ciągu oparty o martwe już procesory PowerPC.

Co stoi za ich sukcesem? Dlaczego tak wielu ludzi nadal chce je kupować? Co ma nam do zaoferowania Amiga na miarę XXI wieku?

 

Specyfikacja i oprogramowanie

Co dostajemy za 1800$? Z najważniejszych elementów można wymienić:
CPU – PowerPC E5500 2×2,5 GHz
RAM – 4GB DDR3 (z możliwością rozbudowy do 8GB)
GPU – Radeon HD7750 1GB (GDDR5)
HDD – Seagate Barracuda 1TB

 

Jeśli ktokolwiek tu obecny spodziewał się czegoś na poziomie dzisiejszego Core i7 6700K – musi się zderzyć ze ścianą.
AmigaOne to projekt dla pasjonatów i ludzi, których często można posądzić o szaleństwo. Dla nich wydajność, owszem, jest ważna, ale nie najważniejsza. Dla nich liczy się tylko i wyłącznie kochana Amiga i to, że ktoś do dzisiaj ją wspiera.

Co jednak jeśli będę chciał przeglądać internet na mojej X5000?
Czy jestem w stanie obejrzeć jakiś film?
Mogę posłuchać swoich ulubionych kawałków muzycznych?
Co z grafiką 3D?

Na wszystkie te pytania mam gotową jedną odpowiedź – wszystko to możecie!
TimberWolf, Blender, GIMP, DvPlayer, P7Zip, SmartMonTool – to tylko kilka nazw z całej bazy programów napisanych specjalnie pod AmigaOS!
Nic także nie stoi na przeszkodzie, by wziąć sprawy w swoje ręce i z pomocą języka C lub C++ napisać własny program dla tego systemu! Lub choćby pomóc w portowaniu już istniejących.

Jeśli szukamy czegoś nowego, nietypowego, chcemy wrócić nostalgicznie do dawnych lat lub jesteśmy po prostu świrami… Śmiało można się zabijać o świeżutki model AmigaOne X5000!
Co ciekawe – nic nas nie trzyma przy systemie specjalnie zaprojektowanym dla naszego komputera. Linux w wersji dla PPC również się z nią bardzo polubi i wydobędzie drzemiącą w niej moc.

Ogromnym plusem całego przedsięwzięcia AmigaOne jest to, że nie musimy kupować komputera prosto od nich.
Równie dobrze wszelkie produkty firmy Apple z ery PPC nadadzą się do tego zadania, a często wyjdzie nas to znacznie taniej.
Co więcej – istnieje wersja AmigaOS 4.1 przeznaczona na klasyczne wydania tego komputera. Więc jeśli masz w szafie uchowaną jakąś A1200, może pora ją w końcu trochę odkurzyć?

Skąd jednak wziąć system?
Musimy go kupić najzwyczajniej w świecie kupić.
Oficjalny, polski dystrybutor oferuje płytę już za 125 PLN!

Czy istnieją jakieś alternatywy?
Jak już mówiłem – dowolna dystrybucja Linuxa wspierająca procesory PPC.
A coś innego?
MorphOS – system wywodzący się jeszcze od stareńkiego AmigaOS 3.1
Ma on swoich zagorzałych fanów, jak i przeciwników. Ot, typowa wojna w świecie IT.
Jednak jego cena to już okolice 340 PLN, także musimy wiedzieć na co się decydujemy.

 

Słowem podsumowania

AmigaOne to ambitny projekt. Nie ma szans na przebicie się do szerokiej publiki, ale czy komuś to przeszkadza?
Zagorzali fani są zadowoleni, bo dostają produkty po dziś dzień. Wszyscy inni mają to gdzieś, siedząc na swoich wypasionych PC i zagrywając się w Wiedźmina 3.

Inicjatywy takie jak ta pokazują jednak, że to nie był zwykły komputer. Potrafił zebrać i utrzymać aż po dziś dzień ludzi, którzy chcą go rozwijać i z niego korzystać. Tchnął pasję i zaangażowanie niemalże w każdego, kto z nim obcował.

Innowacje, jakie stały za jego projektem, ambitni ludzie i rozwiązania nazywane niemożliwymi do zrealizowania – to one zbudowały sukces Amigi, którego nie powtórzy już żaden komputer.

Z mojej strony to wszystko i dziękuję za uwagę.

Cheers!

WARTO PRZECZYTAĆ:

SaaS, czyli software as a service. Na czym polega i jakie ma zalety?
Uruchomienie strony sklepu internetowego może przysporzyć trudności, zwłaszcza gdy tworzy się ją po raz pierwszy. Pomocną dłoń do osób zaczynających handel w sieci wyciągają firmy
Zarabiaj więcej w e-commerce, dzięki aplikacji mobilnej
Robisz mobile e-commerce? Bez względu na to, czy masz już aplikację mobilną, czy dopiero myślisz o jej stworzeniu, sprawdź 8 rzeczy, które pomogą Twojemu sklepowi
Kiedy tłumaczenie dokumentów należy powierzyć profesjonalistom? Sprawdzamy!
Przekład językowy zapewnia odpowiednie przetworzenie treści generowanych w obcym języku na wybrany język docelowy. Stanowi istotny element zarówno w rozwoju biznesu jak również w życiu

Administrator

Nasza redakcja składa się z zapalonych pasjonatów gamingu i technologii. Każdy ma swoją niszę, dzięki czemu razem możemy zaproponować Wam szeroki przekrój eksperckich materiałów. Dzielimy się najświeższymi wiadomościami, recenzjami i poradami, aby nasi czytelnicy byli na bieżąco z tym, co najważniejsze w świecie techu i gier.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *