
Firmę Garmin zna każdy, kto miał styczność z choćby amatorskim uprawianiem sportu. Nie każdy jednak miał sposobność zapoznać się z ich działaniem. Garmin jako topowa marka w sporcie nie sprzedaje swoich urządzeń tanio i nawet modele bardziej budżetowe są wyraźnie droższe od smartwatchy znanych firm.
Osobiście zdecydowałem się wejść w ten świat dopiero teraz, decydując się na zegarek Garmin Fenix 6X Pro Solar. Czy dobrze zrobiłem, wybierając ten model, gdy na rynku jest już siódma seria? Zapraszam do mojej recenzji Garmin Fenix 6X Pro Solar!
Garmin Fenix 6X Pro Solar to zegarek sportowy, nie smartwatch
Zanim zaczniemy, pozwólcie, że przedstawię swoje doświadczenie sportowe, które pozwoli mi merytorycznie ocenić sprzęt Garmina. Aktualnie zaczynam budowę formy może nie od zera, ale dopiero wracam do regularności. Na szczęście mam tylko delikatną nadwagą i doświadczenie: parę lat temu byłem w formie, którą wyrobiłem z użyciem pakietu premium w aplikacji MapMyRun (wtedy Endomondo). Niestety w wyniku kontuzji i zabiegu muszę na dobrą sprawę zaczynać od nowa.
Zegarek od początku robi dobre wrażenie. Pudełko jest schludne, otwiera się łatwo, sprzęt jest odpowiednio zabezpieczony, ale jednocześnie również łatwy do wyjęcia z przyciętej tekturki. W pudełku znajdziemy jeszcze krótką instrukcję i kabel USB ze specjalną końcówką do ładowania. Na dobrą sprawę od ręki można przejść do uruchomienia zegarka i pierwszej konfiguracji.
Uruchomienie zegarka trwa dosłownie moment i od razu możemy przechodzić do pierwszej konfiguracji. Nie trzeba zresztą tego robić na zegarku – można przez aplikację na smartfona, którą i tak trzeba ściągnąć, żeby odpowiednio sparować oba urządzenia. Tu też natknąłem na pierwszy szkopuł: konfigurację łatwiej zrobić przez aplikację, ale zanim sparujemy ją z zegarkiem, trzeba podać kilka swoich danych na nich… i to wystarczyło, żeby sprzęty się trochę pogubiły.
Na zegarku zdążyłem podać swój wiek, wzrost i wagę, ale następnie aplikacja przy synchronizacji, zamiast przyjąć te wartości, najprawdopodobniej próbowała “narzucić” swoje wartości domyślne. To sprawiło, że np. z jakiegoś powodu wagę miałem podaną siedem razy (w tym sześć razy źle), chociaż dodałem ją raz. Na szczęście po zakończeniu konfiguracji mogłem wyczyścić niepoprawne dane i przejść do zapoznania.
Ładowanie solarne, czy…?
Co od razu się rzuca w oczy, to brak ekranu dotykowego, który dla wielu może się wydawać oczywistością w takim gadżecie. Warto jednak przypomnieć, że seria Fenix to nie zabawkowy smartwatch z aplikacją sportową, a pełnoprawny zegarek sportowy z funkcjami smartwatcha. Osobiście funkcje smart od razu wyłączyłem: zjadają baterię, zresztą po prawdzie to ich kompletnie nie potrzebuję.
Garmin Fenix 6X Pro Solar daje się w pełni obsłużyć za pomocą pięciu fizycznych przycisków rozmieszczonych wokół tarczy: trzech po lewej stronie i dwóch po prawej. Wymaga to chwili na przyzwyczajenie, ale nie sprawia to żadnych problemów. W rzeczywistości brak ekranu dotykowego to w takim urządzeniu zaleta: używając przycisków fizycznych w trakcie treningu, macie pewność, że wprowadzacie odpowiednie komendy. Ekran dotykowy gwarantuje najwyżej łatwe przesunięcie palcem w złą stronę, szczególnie jeśli jest mokry lub spocony.
Taka budowa ekranu pozwala też na zastosowanie tytułowego dla tego modelu ładowania solarnego (chociaż w siódmej serii już połączono dotyk i solar). Pojawia się tylko pytanie: czy to naprawdę ładowanie solarne? Odpowiedź jest jedna: Nie! Rozładowany zegarek pozostawiony na słońcu się nie naładuje. Panel ładowania solarnego pozwala raczej na spowolnienie czasu potrzebnego na rozładowanie zegarka, czym delikatnie wydłuża jego pracę między ładowaniem. Pamiętajcie o tym, udając się na długą wyprawę: zegarek wciąż musi być naładowany.
Nie oznacza to, że bateria jest zła – przeciwnie, jest świetna. Po prostu różnica wynikająca z panelu słonecznego jest nieistotna. Na tyle, że wg oficjalnych danych od Garmin wydłuża pracę zegarka tylko o 3 dni, gdy nie używasz GPS-u i o godzinę (jedną!), gdy używasz. Przy moim użyciu (5 treningów biegowych i jeden długi spacer) bateria wytrzymała 16 dni! To świetny wynik i można śmiało powiedzieć, że producent nie kłamał, przedstawiając długość pracy na baterii.
Garmin Connect
Jeśli jesteśmy przy obsłudze, trzeba wspomnieć o wszystkich jej metodach. Oczywiście trenując, będziecie używać bezpośrednio zegarka, ale inne funkcjonalności można też sprawdzać w aplikacji na smartfonie i na stronie internetowej.
Szczególnie ta ostatnia pokazuje prawdziwą moc Garmina. Na dużym monitorze komputera bez problemu obejrzycie wszystkie statystyki, których jest po prostu absolutnie od groma. Każdy fan sprawdzenia każdej sekundy swojego treningu znajdzie tu coś dla siebie. I nie tylko treningu – nosząc Garmina cały dzień, zostanie zbadany standardowo wasz sen, ale również stres, tętno, czy oddech. Ciekawą opcją jest również Body Battery, który monitoruje całość aktywności dziennych i odpoczynku nocnego i podpowiada, czy nie musimy więcej odpocząć.
Powtórzę to jeszcze raz: statystyk jest od zatrzęsienia i nawet po miesiącu użytkowania zdarza mi się odkryć coś nowego. Jest tego dużo więcej niż w aplikacjach premium lub budżetowych “sportowych” smartwatchach pokroju Xiaomi Stratos. A to wszystko bez dodatkowych opłat: w przypadku Garmina jedyną opłatą, którą uiszczacie, jest ta, za zegarek.
Na szczególną uwagę zasługuje sprawdzanie statystyk po treningu. Wszystkie wykresy mają jakby jeden kursor, więc szukając konkretnego momentu treningu, znajdziecie go na wykresie dotyczącym każdej statystyki. Innym elementem zasługującym na uznanie to np. stan wytrenowania, który zacznie funkcjonować właśnie po mniej więcej po miesiącu treningu.
Dwie aplikacje na smartfony
Również nieźle jest w apce. Przy przeglądaniu wykresów jest oczywiście trochę ciężej, ale każdy wykres po naciśnięciu się rozszerzy w trybie poziomym. Do takiej obsługi zostało przygotowane specjalny interfejs, żeby było wygodnie. Więcej na temat apki na smartfona ciężko powiedzieć, bo właściwie jest standardowo.
Więcej za to można powiedzieć na temat… drugiej apki Garmina na smartfony. Tak, są dwie apki. Po co? Otóż druga to swoisty sklep z aplikacjami, widżetami i tarczami do zegarków. Ta dla odmiany jest fatalna.
Nie mówię tu ogólnie o samej możliwości wyboru: tego jest dużo. Problem jest taki, że ciężko tam znaleźć cokolwiek konkretnego, a sama instalacja dodatków to absolutny UX-owy koszmar. Największym problemem jest to, że dodanie wybranego widżetu do pobrania nie ściąga go od razu, ale dodaje go do listy pobierania. Kiedy się ściągnie? Tego nie wie nikt.
Zacznijmy trening!
Trening to oczywiście najważniejszy temat, dla których kupuje się zegarek sportowy Garmina. W tym celu wyposażyłem się w swój Garmin Fenix 6 Solar Pro. Pierwszy trening odbyłem jeszcze pierwszego dnia. Nic skomplikowanego. Po prostu włożyłem buty, odpaliłem w zegarku tryb biegania i poszedłem potruchtać.
Początek wygląda znajomo względem innych zegarków. Garmin potrzebuje chwili na złapanie sygnału GPS. Chociaż osobiście odnoszę wrażenie, że “chwila” to wręcz za długie określenie. Zegarek łapie sygnał dosłownie w ułamku sekundy (jeśli jesteśmy na zewnątrz) i od razu pozwala korzystać ze statystyk.
W zależności od wybranego sportu wygląd głównej tarczy będzie inny. Garmin odgórnie pokazuje tarczę z podstawowymi statystykami dla danego sportu. Inne dla biegacza, inne dla rowerzysty, a jeszcze inne, jeśli pójdziecie pływać na basen. W dodatku podczas uprawiania sportu są łatwo dostępne cztery tarcze: główna, uproszczona, mapa i czas.
Po treningu dosłownie w moment obejrzycie podsumowanie. Te na zegarku jest oczywiście dość ograniczone, ale wciąż świetnie pokazuje “moc” Garmina. W zależności od intensywności treningu dostaniecie raport, na co wpływ miał ten trening. Podobnie dostaniecie do razu informację o szacunkowej liczbie godzin wymaganych do pełnej regeneracji.
Tak, panie trenerze?
“Zwykłe” treningi to jednak nie wszystko. Właściwie to najważniejszą częścią programu są plany treningowe dostarczane przez Garmin. Planów są dwa rodzaje: jedne, nazwijmy to “zwykłe”, przypominają bardzo te dostępne we wszelkich aplikacjach. Dla biegaczy są jednak dostępni trzej trenerzy Garmin Coach.
Te plany są zupełnie inne. Oparte są na poradach trzech prawdziwych trenerów. Zanim wybierzecie swojego trenera, możecie obejrzeć wstęp z przedstawieniem każdego z nich. Ich plany treningowe są wzbogacone o dodatkowe ćwiczenia (w trakcie biegu) i porady. Te treningi będą również określać szanse na wykonanie planu. Dla doświadczonych biegaczy może to stanowić ciekawy punkt odniesienia w treningu.
Doświadczenie. Właśnie. Te plany wyglądają dużo bardziej profesjonalnie, ale po kilkutygodniowych testach nie mogę się oprzeć wrażeniu, że są tylko dla doświadczonych. Zwykłe plany mają tę wielką zaletę, że są proste do zrozumienia, a to się przekłada na prosty trening i częste pobijanie rekordów. Jeśli każdy trening początkującego to powtarzalne interwały biegu i truchtu, jest łatwiej porównać swoje osiągnięcia. A to właśnie motywuje do dalszych treningów.
To właśnie ucinanie kolejnych sekund z czasu na kilometr pozwala często zauważyć progres, gdy nie odczuwamy go podczas treningu. Poczucie, że można biegać dłużej bez przerwy, nie przychodzi od razu. Powolne poprawy statystyk mają na celu właśnie “suplementowanie” tej motywacji, pokazując wprost: może to tylko kilka sekund, ale to zauważalny progres! Oby tak dalej!
To jest coś, czego brakuje tym lepszym planom. Osobiście, mając doświadczenie, miałem problem zrozumieć, czemu trener narzuca mi pewne ćwiczenia. Niektóre z nich po prostu nie dają satysfakcji z ich wykonania i nie przyczyniają się do poczucia własnego rozwoju. Do przełamania tego poczucia potrzebne jest doświadczenie, inaczej może to być szybka droga do demotywacji i przerwania treningu.
Motywacja to podstawa
Garmin na szczęście dba o motywowanie użytkownika. Używa do tego celu nie tylko treningów, ale też wyzwań. Za wykonywanie różnych wyzwań (np. zrobienie określonej liczby kilometrów w miesiąc) można dostać odznakę, która ładnie wygląda na profilu i daje cel do wykonania. Można też powolutku zbierać punkty doświadczenia, które podwyższają poziom konta i wygląda to lepiej.
Wyzwania to jednak nie tylko spełnianie określonych celów. Równie dobrze można wejść we współzawodnictwo z innymi użytkownikami. Dosyć podstawowym wyzwaniem jest te, które mierzy liczbę kroków i porównuje nas z innymi. W końcu każdy to wie: nawet jeśli z jakiegoś powodu nie można danego dnia trenować, warto wyjść na spacer i zrobić kilka tysięcy kroków dla zdrowia.
Dla kogo jest Garmin Fenix 6X Pro Solar?
Podsumowując wszystko, co napisałem, muszę powiedzieć, że jestem zadowolony z zakupu. Aczkolwiek nie wiem, czy poleciłbym go kompletnie niedoświadczonym użytkownikom, którzy chcą dopiero rozpocząć dbanie o formę.
To trochę skomplikowana kwestia: z jednej strony drogi zegarek potrafi zmotywować. Skoro zapłaciłem za niego ponad dwa tysiące złotych, to nie może się zmarnować i muszę biegać, prawda? To niestety często pobożne życzenia. Duży wydatek w połączeniu ze słomianym zapałem może nas wręcz zrazić do wysiłku fizycznego. Ruch to zdrowie, więc niedoświadczonym użytkownikom polecam raczej zacząć od tańszych apek premium – a najlepiej darmowego okresu próbnego, żeby zobaczyć, “jak idzie”.
Ludziom z doświadczeniem mogę polecić Garmin Fenix 6X Pro Solar. Jeśli chcecie zrobić upgrade swojego treningu i zastanawiacie się, czy warto: tak, warto. Czemu nie wybrałem nowszego siódmego modelu? Z prostego powodu: przeskok cenowy jest bardzo duży (około półtora tysiąca złotych), a upgrade funkcji niewielki.
W tym momencie Garmin Fenix 6X Pro Solar jest idealnym wyśrodkowaniem między ceną, możliwościami i dostępnością.
WARTO PRZECZYTAĆ:





