
Nietypowy city builder Workers & Resources: Soviet Republic zniknął ze Steama, a oficjalna strona gry zaczęła przekierowywać użytkowników do witryny odpowiedzialnego za nią studia. Twórcy twierdzą, że to wszystko przez działania byłego gracza, który rości sobie prawa autorskie do części tytułu.
Poszło o bardziej realistyczny tryb gry
Workers & Resources: Soviet Republic to gra strategiczna, w której gracz wciela się w rolę przywódcy radzieckiego państwa. Celem gry jest rozwój infrastruktury, produkcji i handlu. Inaczej mówiąc, jest to symulator budowy miasta w Europie Wschodniej w czasach ZSRR.
Jakiś czas temu pewien gracz, rzekomo dobrze znany w społeczności, opublikował poradnik, wyjaśniający, jak postępować, aby rozgrywka była maksymalnie realistyczna. Twórcy Workers & Resources: Soviet Republic pracowali w tamtym czasie nad wprowadzeniem do rozgrywki oficjalnego, ultrarealistycznego trybu.
Deweloperzy twierdzą, że, aby podziękować twórcy poradnika za zaangażowanie w tytuł, zaoferowali mu zamieszczenie w grze podziękowań. Słowackie studio 3Division stwierdziło jednak, że doda podziękowania dopiero po premierze nowego trybu.
To miało nie spodobać się graczowi, który chciał, aby dodano go do napisów końcowych gry natychmiast. Tak rozpoczął się konflikt, który dalej już tylko eskalował.
Zniknęła strona internetowa i karta w sklepie Steama
Według deweloperów gracz zaczął zgłaszać filmiki YouTuberów grających w Workers & Resources: Soviet Republic za rzekome naruszenie praw autorskich, jako że rości sobie prawa do części gry.
Rzekomo doprowadził także do zdjęcia strony internetowej tytułu (jak wspomnieliśmy we wstępie, teraz przekierowuje ona do strony 3Division), a także do usunięcia gry ze Steama. Osoby, które kupiły ją wcześniej dalej mogą w nią grać, natomiast strona w sklepie zniknęła i nie da się jej już kupić.
Gracz miał wysuwać wobec różnych podmiotów tzw. żądania DMCA (oparte na Digital Milenium Copyright Act). W ich przypadku YouTube i inne portale często przyjmują podejście typu “strzelaj najpierw, zadawaj pytania później”, czyli najpierw podejmują radykalne kroki, a dokładniej analizują sprawę dopiero po odwołaniu od decyzji o usunięciu treści.
Mechanizm DMCA po prostu nie działa, wydaje się, że każdy może twierdzić cokolwiek, dostawca usług jest zmuszony do usunięcia treści, a w ogóle nie pyta ani nie bada, czy roszczenia są prawdziwe. Podpis prawnika wydaje się wystarczający, a wszyscy boją się długich i kosztownych procesów sądowych, więc treść zostaje usunięta – Peter Adamcik, właściciel studia 3Division
Studio nie zamierza się poddawać
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że niezadowolony gracz rzekomo jest prawnikiem. Właściciel studia 3Division podzielił się następującą opinią na ten temat w wypowiedzi dla portalu Kotaku:
Wydaje się, że po prostu wykorzystuje fakt, że jest prawnikiem – na pewno obsłuży sprawę taniej niż my, więc myśli, że może żądać od nas wszystkiego, czego chce, ponieważ nie podejmiemy kosztownej sprawy sądowej. Jednak z punktu widzenia prawnego nie ma on żadnych podstaw, na których mógłby się opierać i prawdopodobnie będziemy walczyć do końca!
Naszym zdaniem naraża się na duże ryzyko – szkodę wizerunkową, finansową, a to, co robi, nie jest etyczne. Jeśli gra pozostanie zablokowana, spowoduje to ogromne straty finansowe (oprócz kosztów sądowych) dla nas i dla Valve…
Co o tym wszystkim sądzicie? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!
WARTO PRZECZYTAĆ:





