Zbliża się wielkimi krokami termin, w którym Unia Europejska ostatecznie ustali listę tzw. strażników dostępu, czyli usług, które będą podlegać nowym przepisom mającym zapobiegać monopolom na rynku cyfrowym. Według najnowszych doniesień Apple bardzo zależy, aby nie zakwalifikowano do tej kategorii komunikatora iMessage.
iMessage nie powinno podlegać nowej ustawie?
O Digital Markets Act, czyli ustawie o rynkach cyfrowych, rozpisywaliśmy się już niejednokrotnie. Ma ona przymusić największych graczy na rynku technologicznym, w tym twórców systemów operacyjnych, aby otworzyli swoje produkty na zewnętrzne firmy.
W praktyce oznacza to na przykład, że App Store nie będzie mógł już być jedynym dozwolonym sklepem z aplikacjami na iOS-ie (w związku z czym rzekomo Facebook planuje pozwolić na pobieranie gier bezpośrednio ze swojej aplikacji).
Nie wszyscy jednak są z tych zmian zadowoleni. Jak donosi Financial Times, Apple po cichu próbuje przekonać Unię Europejską, aby nie zakwalifikowała komunikatora iMessage jako usługę objętą nowymi regulacjami. Dlaczego? Zdaniem firmy komunikator nie jest na tyle popularny, aby dominował na rynku.
Przypomnijmy, że, UE już jakiś czas temu określiła, jakie firmy obejmą nowe przepisy, wtedy nie wymieniła jednak jeszcze konkretnych usług. Jednym z przyjętych kryteriów było posiadanie ponad 45 milionów aktywnych użytkowników końcowych miesięcznie i ponad 10 000 aktywnych użytkowników biznesowych w UE w ciągu ostatnich trzech lat. Apple argumentuje, że iMessage nie ma tylu użytkowników w Europie.
UE podejmie ostateczną decyzję 6 września. Wskazane w niej firmy będą miały 6 miesięcy, aby dopasować swoje produkty (niekoniecznie wszystkie — jedynie te, które uznano za wystarczająco potężne na rynku, stąd teoretycznie App Store mogłoby być zakwalifikowane, a iMessage nie) do nowych regulacji.
Podobne kroki podejmuje rzekomo także Microsoft
Jeśli wierzyć źródłom Financial Times, Apple nie jest jedynym technologicznym gigantem, który chciałby wykluczyć przynajmniej część swoich usług z puli strażników dostępów. Rzekomo Microsoft ma podobne odczucia w kwestii Binga, czyli swojej wyszukiwarki internetowej, która przekroczyła 100 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie dopiero jakiś czas temu, dzięki wdrożeniu chatbota napędzanego sztuczną inteligencją.
Firma ma nie protestować przeciwko objęciu nowymi regulacjami swojego systemu Windows, natomiast podobno uważa, że zakwalifikowanie do tej grupy także Binga utrudni konkurowanie z niekwestionowanym liderem rynku, czyli wyszukiwarką Google.
Dajcie znać w komentarzach, co Wy o tym wszystkim sądzicie!


WARTO PRZECZYTAĆ:







