Diablo 4 wzbudza od dawna niemałe emocje. Najpierw po tygodniach kontrolowanych przecieków Blizzard postanowił nie publikować zapowiedzi na Blizzconie, co spowodowało spore wzburzenie fanów. Te znalazło ujście na zapowiedzi Diablo Immortal, które zostało odebrane w dużo gorszy sposób, niż na to zasłużyło.

Teraz, po kilku latach, gdy od premiery dzielą nas już mniej niż trzy miesiące, mogłoby się wydawać, że wszystko jest na dobrej drodze. Z jakiegoś powodu Blizzard postanowił, że znowu dorzuci łyżkę dziegciu i zorganizował otwartą betę z płatnym wczesnym dostępem do tejże. Końcówka marca obrodziła nam więc w dwa wydarzenia: weekend open bety, a tydzień wcześniej weekend early access open bety, do której dostęp mieli tylko ci, którzy zapłacili.

Jeśli wasz mózg właśnie trochę eksplodował – nie jesteście sami. Tak się teraz robi marketing, rozdając zaproszenia do bety za kupno… kurczaka w KFC. True story.

diablo 4 beta

Otwarta “otwarta” beta

Jako człowiek, który twardo trzyma się zasady #nopreorders, wziąłem udział tylko w open-open becie. Dzięki temu mogę użyć starego w gamingu dowcipu i podziękować płacącym beta testerom, za przetestowanie gry przed naszymi beta testami.

Sam Blizzard tego nie ukrywał: ta beta to nic więcej niż stress test przez sprzedawanie wczesnego dostępu do dema gry, a nie żadna beta. Za to Blizzard ma wielki minus i ja też nie zamierzam tego ukrywać.

Czy umiem grać w Diablo?

Wielu ludzi tworząc zapowiedzi, zapomina się przedstawić i przekonać, czemu ich opinia może być coś warta. Pora na mój background: kim jestem?

Jeśli wolicie słuchać niż czytać, to jestem gościem, który próbuje swoich sił w streamingu. Na moim profilu na Twitchu znajdziecie krótki filmik, gdzie podsumowałem swoje wrażenia po becie.

Cześć, jestem Konrad, ale możecie mnie znać pod nickiem Grokoko. Diablo 2 było prawdopodobnie pierwszą grą, której poświęciłem zawrotne ilości godzin, jeszcze jako nastolatek. Dwanaście lat później poświęciłem jeszcze więcej godzin na Diablo 3 (oraz oczywiście WoW-a). Wydaje mi się, że ogarniam kuwetę.

diablo 4

Wiecie już, że potrafię być trochę sceptyczny i reaguję alergicznie na marketingową gadkę. To tylko delikatna ostrożność, podyktowana niczym innym, jak praktykami, na które nie powinniśmy się zgadzać jako gracze.

Chce pan zrobić event?

Open beta pozwoliła pograć tylko do 25 poziomu postaci, stąd ciężko powiedzieć coś o endgame. Leveling jest dosyć standardowy. Zabijanie potworów i zbieranie itemów jest bardzo przyjemne, chociaż trzeba ukończyć prolog, żeby akcja się rozkręciła.

Wtedy dostajemy dostęp do pełnego wachlarza możliwych aktywności podczas levelingu. Tego jest od groma: questy fabularne, side questy, eventy, szukanie kapliczek, wbijanie renown (“sławy: w języku polskim), robienie wyzwań (achievementów), dungeonów, bossów… pewnie jeszcze coś pominąłem.

Diablo 4 nas absolutnie zasypuje aktywnościami do wykonania po drodze i często chcąc zrobić jeden konkretny quest, mimowolnie zbaczałem z drogi, bo coś znalazłem. Odhaczanie znajdziek i aktywności szybko łapie człowieka na całego i wciąga na długie godziny. Pod tym względem Blizzard naprawdę dał czadu.

Inna sprawa, że czasem jest tego wręcz jakby zbyt dużo lub po prostu za mało spędzamy czasu, po prostu odkrywając mapę i zabijając potwory. Nie wiem, czy to była kwestia bety, czy tak będzie w finalnej wersji, ale długimi momentami na mapie nie było potworów lub były ich jakieś pojedyncze sztuki. Balans między wszelkiej maści eventami, a “normalną” grą w becie był mocno zaburzony.

Co nowego w Sanktuarium?

Jedną z “nowych” aktywności są dungeony, czyli (chyba) losowo generowane podziemia. Te jak na razie wprost nie powalają. Stałą mechaniką jest to, że po drodze trzeba znaleźć klucz lub nacisnąć coś, co otworzy drzwi do skarbu, bossa… lub kolejnego labiryntu, gdzie trzeba znaleźć kolejny klucz lub przycisk.

Dungeony są tworzone w taki sposób, żeby nie było trzeba się wracać: robi się pętle i idąc do przodu, ostatecznie trafiamy do punktu wyjścia. Powoduje to jednak problem na niektórych mapach. Jedne z podziemi wymagają trzech kluczy. Te są położone w ślepych uliczkach jaskini, które zbudowana jest na planie okręgu. Wystarczy ominąć jedną odnogę (a skąd macie wtedy wiedzieć, że macie iść właśnie tam?) i czeka was długi bieg z powrotem. A te dungeony potrafią być naprawdę duże.

Jakby tego było mało można nieść tylko jeden klucz na raz. Jeden klucz na raz przy plecaku pełnym itemów. Absurd nawet jak na grę.

Dungeony będą jednak wymagane, gdyż nagrodą za nie są umiejętności pasywne dla naszej postaci, co wprost przekłada się na zwiększenie mocy.

A co tam panie, od strony technicznej?

Stojąc w kolejce mamy czas porozmawiać

diablo 4 open beta kolejka

Skoro beta to stress test, to nie obeszło się bez kolejek. Oczywiście to nic dziwnego. Bardziej zaskakujące było, że kolejki szybko zniknęły i już w poniedziałek w godzinach szczytu ich nie było. Brak zainteresowania, czy może poprawki Blizzarda? Ciężko powiedzieć.

Do spraw technicznych ogólnie nie chce się zbytnio czepiać. To normalne, że w becie jeszcze nie wszystko działa. Inna sprawa, że rzeczy niedziałających było dosyć dużo. Trudno było nie odnieść wrażenia, że było ich zbyt dużo, jak na mniej niż 2,5 miesiąca przed premierą. Mam poważne obawy, beta Diablo 4 pokazała, że może być potrzebne sporo fixów po premierze.

Czarna czerń

Diablo 4 miało być mroczniejsze od Diablo 3 i jest… dosłownie. Osobiście nie nazwałbym tej gry mroczną – mrok wynika dla mnie z klimatu. Ta gra jest po prostu ciemna, bo o klimat na początku ciężko.

diablo 4 grafika

Przypomina mi się fragment z pierwszego aktu w Diablo 3, które nomen omen było uznane za “zbyt kolorowe”. W więzieniu spotykaliśmy ducha królowej, który na tę lokację był kimś w rodzaju przewodnika. Po drodze poznawaliśmy historię: wraz z postępującym szaleństwem Leoryk stracił zaufanie nawet do swojej żony, w wyniku czego ona straciła głowę. Schodząc z głównej ścieżki, w jednej z sal mogliśmy znaleźć szkielet tkwiący w gilotynie. Duchowa scenka przedstawiała nam moment egzekucji, a w momencie ścięcia… odpadała czaszka od szkieletu. Włos się zjeżył.

Diablo 4 nie jest tak subtelne. Jest super dosłowne i od początku będziemy widzieć zbliżenia na flaki i inne wnętrzności, a krew będzie tryskać. Przypomina to bardziej gore, a stąd łatwo przekroczyć granicę do śmieszności. Czy ta granica została przekroczona? Nie wiem, ale na mnie to wrażenia nie zrobiło. Czuć, że Blizzard chciał od razu pokazać, jakie to Diablo 4 nie jest mroczne.

Grafika w grze ogólnie nie jest jakaś wybitna, ale żeby oddać honory: w świetny sposób łączy grę z modelami ważnych postaci w wysokiej jakości, a te są przepiękne. Przejście za pomocą przelatujących krwawych płatków Lilith do pełnego filmiku też robi wrażenie, chociaż to mały dodatek.

diablo iv beta

Rozwój postaci i itemizacja

Być może najważniejsza część każdego hack’n’slasha. Jeśli rozwój postaci nie będzie sprawiał satysfakcji, to nawet wybitna gra polegnie. Chciałbym od razu wszystkich uspokoić: rozwijanie postaci jest świetne. Można to robić na wiele sposobów: wbijając levele, upgradując gear, wykonując odpowiednie zadania, czy kończąc dungeony. W każdym momencie można wykonać mały krok do przodu.

Samo drzewko talentów przypomina uproszczone drzewka z Diablo 2. Co kilka punktów umiejętności odblokujemy dalszą “gałąź”, gdzie będzie do wyboru kilka skillów aktywnych lub pasywnych. Te pierwsze można upgradować o dodatkowe cechy, jak i upgradować do maksymalnie piątego poziomu. Skille pasywne również można upgradować, ale na różne sposoby.

Na pierwszy rzut oka taki system może nie mieć głębi, ale wstrzymajmy się z oceną, gdyż zostanie jeszcze uzupełniony o późniejsze poziomy mistrzowskie oraz wszystko, czym uraczy nas endgame.

Trochę inaczej ma się sprawa z przedmiotami: też bardziej przypominają Diablo 2, ale podobnie nie widać w nich głębi. Tutaj na pewno trzeba zaczekać na dalszą część gry. Mam jednak małe obawy, gdyż w becie itemy miały mało różnych cech i tak naprawdę poza bonusami do skilli (jak w D2) nie były mocno interesujące.

Tyczy się to również przedmiotów legendarnych, które na potrzeby testów miały zwiększony drop. Nie trafił mi się nawet jeden item, który by spowodował opad szczęki. Jakby celowo Blizz starał się, aby legendy nie zmieniały gameplayu.

Balans

Ponownie trudny temat, w końcu do premiery może się jeszcze wiele zmienić, ale jest jedna sprawa, którą uważam za dosyć ważną. Z klas dostępnych w becie czarodziej radzi sobie najlepiej, zmiata wrogów z planszy z zasięgu wzroku. Można śmiało zakładać, że jest trochę za mocny w tym momencie, ale nie to jest problemem.

Problemem jest sytuacja barbarzyńcy, którym gra się wybitnie trudno, ponieważ ten nie jest w stanie zbyt długo przeżyć w zwarciu. Oczywiście to tylko kwestia odpowiedniego balansu, ale zastanawia mnie jedna rzecz. Zaraz po premierze w Diablo 3 był identyczny problem: klasy walczące w zwarciu (barbarzyńca i mnich) musiały dostać aż 30% zmniejszone obrażenia, żeby dało się nimi grać. Przypadek?

Gra solo

Z kolejną odsłoną Diablo Blizzard poszedł jeszcze bardziej w ciągłe bycie online: teraz nie można już w ogóle grać solo. Tzn. można, ale gra solo i tak odbywa się na mapie wspólnej dla wielu graczy. To obfituje w standardowy zestaw aktywności pokroju randomowych eventów, bosów itp. Diablo 4 bliżej do hack’n’slash mmo z mechanikami rodem z WoW-a niż Diablo. Nazwijcie mnie boomerem, ale nie tego oczekuje od Diablo.

diablo iv gameplay

Podsumowanie

W stosunku do Diablo 4 jestem ostrożny. Jako wieloletni fan chciałbym, żeby się ta gra udała, ale widząc postępowanie Blizzarda w ostatnich latach ciężko mi o bezgraniczny hype. Diablo 4 wygląda na dobrze przemyślaną grę, która u podstaw jest super przyjemna. Mechaniki postaci, skille, pokonywanie kolejnych potworów jest świetne i daje pożądany powiew świeżości po Diablo 3. Beta Diablo 4 nie przekonała mnie jednak, żeby kupić grę na premierę.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że coś tu się nie zgadza. Gameplay loop w postaci biegania po wspólnej mapie i grupowaniu się na eventy już wydaje mi się trochę przestarzały. Może to oczywiście być kwestia tego, że nie widzieliśmy endgame. Jeśli endgame jest inny niż ciągłe powtarzanie szczelin na coraz wyższym, niekończącym się poziomie trudności, to powinniśmy być zadowoleni.

WARTO PRZECZYTAĆ:

diablo 4 vs diablo 3 Ostatni sezon Diablo 3 pokazuje, co poszło źle w Diablo 4
Kilka miesięcy temu chyba nikt by się nie spodziewał takiego nagłówka. Diablo 4 miało być długo wyczekiwanym mesjaszem gatunku hack and slash, odpowiedzią na wszystko,
Diablo 3 Czy Diablo 3 dostanie lepszy sezon niż Diablo 4?
W czasie, gdy kurz nie opadł na dobre ani po premierze Diablo 4, ani po niezbyt udanym debiucie pierwszego sezonu, Blizzard zapowiedział kolejny sezon do
najlepsze gry hack and slash Najlepsze gry hack’n’slash, które musisz znać!
Najlepsze gry hack’n’Slash to właśnie to – tytuły bardzo proste do zrozumienia, z reguły z prostą, często wręcz pretekstową fabułą. Główną osią tych gier jest
Udostępnij

Na co dzień zajmuję się organizacją konkursu łazików marsjańskich, żeby wieczorami móc oddać się graniu. Lubię klimaty post-apo, jeździć na woodstock i preferuję PvE od PvP. Posiadam komplet smoczych kul. Odwiedź mnie na Twitchu: https://www.twitch.tv/grokoko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *