Każdy już chyba się zgodzi, że Google Stadia była całkowitą klapą. Reklamowana jako Netflix dla gier, okazała się uboga w zawartość, a bogata w bugi i lagi. Mimo to wszyscy eksperci są dalej zgodni, że streaming gier to bez wątpienia przyszłość branży. Wie to między innymi Xbox, który stwierdził ostatnio, że za swoich głównych konkurentów uważa już nie Sony i Nintendo, a Google i Amazona – firmy z dużym potencjałem w zakresie streamingu. Teraz z bety wyszło GeForce Now, usługa, która rzuca rękawicę właśnie Stadii. Czy rzeczywiście jest lepiej?
GeForce Now to nie jest nowość na rynku
Osobom, które nie śledzą szczególnie tematu streamingu gier, może się wydawać, że GeForce Now wyskoczyło znikąd. W rzeczywistości jednak korzenie tej usługi sięgają aż do 2013 roku. Wtedy eksperymentowano z usługą Grid, później przechrzczoną właśnie na GeForce Now, mającą zwiększyć popularność handhelowego Nvidia Shield. Jak można się domyślić, nie odnotowano dużych sukcesów, głównie z powodu jeszcze wtedy kiepskiej jakości połączeń internetowych i niewielkiej biblioteki gier.
Ostatecznie GeForce Now przekształciło się w usługę streamingu gier na PC. W fazę bety weszło w 2017 roku, a opuściło ją w zeszłym tygodniu. Co to oznacza? Nie jest to usługa sklecona na kolanie w tydzień, a bardzo długi projekt, który miał czas, żeby dojrzeć i eksperymentować z różnymi rozwiązaniami. Dlatego też czuć, że jest to produkt znacznie bardziej doszlifowany i dopieszczony niż rozczarowująca na premierę Stadia.
Możemy grać wszędzie… tylko nie na iOS-ie
Za pomocą GeForce Now możemy streamować ulubione tytuły na urządzenia z systemami: Windows, Android i MacOS. Zauważyliście pewien brak?
Tak, póki co (i nie zapowiada się, aby wiele miało się w tej kwestii zmienić) usługa ta nie jest kompatybilna z urządzeniami mobilnymi od Apple. Niektórych niewątpliwie to zaboli, ale w naszym kraju przeważają mimo wszystko użytkownicy Androidów, więc dla większości nie będzie to wielka tragedia.
Warto zaznaczyć, że usługa Nvidii nie wymaga do działania żadnego dodatkowego sprzętu.
Lagi oczywiście są, ale nie ma tragedii
W usłudze Google jednym z najbardziej krytykowanych elementów były lagi. Co oczywiste, ciężko, żeby w ogóle one nie występowały. W końcu w przypadku normalnego grania, my wciskamy przycisk, a informacja o tym przekazywana jest bezpośrednio do gry. W streamingu musi ona najpierw przejść przez pośrednika, który nam tą usługę udostępnia, a dopiero on przekazuje ją grze. Jednak sam fakt, że pewnych opóźnień nie da się uniknąć, nie znaczy, że nie muszą one być maksymalnie zmniejszone, aby dało się komfortowo grać.
Stadii ta sztuka się nie udała, ale GeForce Now w dużej mierze tak. Przy założeniu, że dysponujemy odpowiednio szybkim Internetem, opóźnienia stoją na znacznie bardziej akceptowalnym poziomie niż w przypadku Stadii. Zarówno w grach jednoosobowych, jak i multiplayer. Usługodawca rekomenduje połączenie internetowe o szybkości minimum 50Mb/s, ale w praktyce już 30Mb/s może być akceptowalne do gry w 1080p i 60 klatkach.
Właśnie, co z rozdzielczością? Nvidia oferuje aktualnie streaming w 1080p w stabilnych 60 klatkach na sekundę – niektórych może to rozczarować, ale biorąc pod uwagę, że nie obiecywano niczego innego (w przeciwieństwie do Google, które obiecywało w Stadii stabilne 4K), a większość graczy używa właśnie 1080p, można to jakoś przełknąć. Osoby grające w 4K to obecnie mimo wszystko wciąż zdecydowana mniejszość.
GeForce Now nie jest sklepem
Google Stadia była jednocześnie i usługą streamingową, i sklepem (oferującym zresztą bardzo ubogą selekcję gier). W GeForce Now zdecydowano się na zdecydowanie inne i znacznie bardziej przyjazne użytkownikom rozwiązanie.
Oferowana jest bowiem jedynie sama w sobie usługa streamingowa, która kompatybilna jest z grami zakupionymi na jednej z wielu całkowicie niezależnych od usługodawcy platform (Steam i Epic Games Store to tylko niektóre z nich). Już teraz, na samym starcie usługi, jest ona kompatybilna z setkami różnych tytułów – nie znajdziemy wśród nich chociażby tytułów EA, ale za to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby streamować najnowszego Assassyna czy Fortnite’a.
Co to oznacza w praktyce? Dostęp do gry nie jest zależny od GeForce Now. Można usługę przestać subskrybować i nie utracimy w ten sposób dostępu do gier, możemy z nich korzystać też dowolnie na naszym PC. Nie musimy też kupować tytułów po zawyżonych cenach w sklepie usługodawcy, a na przykład po taniości na wyprzedażach bądź z innych źródeł.
Ile to kosztuje?
Co ciekawe, w przeciwieństwie do Google, Nvidia oferuje swoją usługę całkowicie za darmo. Istnieje oczywiście też wersja płatna, która oferuje więcej możliwości.
Nie płacąc nic, nie mamy mamy możliwości włączenia RTX-a, nie otrzymujemy także dostępu do priorytetowych serwerów, więc czasami będziemy musieli chwilę poczekać na zalogowanie. Ponadto czas jednej sesji ograniczono do maksymalnie godziny – po tym czasie konieczne będzie ponowne zalogowanie się. Krótko mówiąc – tak, jest sporo ograniczeń, ale wciąż dostajemy całkowicie za darmo bardzo solidną usługę, którą już w tym momencie można wykorzystać w ogromnej ilości gier.
Obecnie jedyny płatny próg w GeForce Now nazywa się Founders i kosztuje 25 złotych miesięcznie. Można się spodziewać, że w przyszłości cena ta nieco wzrośnie. Za co płacimy? Dostęp do priorytetowych serwerów, dłuższy czas jednej sesji (nawet 6 godzin) i możliwość włączenia RTX-a. Ponadto możemy skorzystać z 90-dniowego darmowego okresu wprowadzającego.
Geforce Now – podsumowanie
GeForce Now nie jest usługą idealną, ale imponuje w porównaniu do mocno nieudanej Stadii. Ogromna biblioteka gier, możliwość użytkowania za darmo i niskie lagi to tylko kilka z jej zalet. Za główną wadę można uznać brak rozdzielczości 4K.
Jeśli ktoś dysponuje wystarczająco szybkim połączeniem internetowym, zdecydowanie warto ją chociaż wypróbować, zwłaszcza, że dostępna jest za darmo. Już teraz ma wiele do zaoferowania, w miejmy nadzieję, że twórcy cały czas będą ją ulepszać. Niepokoi jedynie fakt, że takie na przykład Activision Blizzard czy EA uniemożliwia streaming swoich gier za pomocą usługi Nvidii. Jeśli w jej ślad pójdą inni, może się to stać poważnym problemem.
Co o tym wszystkim sądzicie? Już wypróbowaliście GeForce Now, czy dopiero się nad tym zastanawiacie? Czy może jednak wolicie mimo wszystko Stadię?
WARTO PRZECZYTAĆ: